Filharmonia Narodowa w Warszawie rozpoczęła nowy sezon z przytupem. Podczas piątkowego wieczoru w pierwszej części koncertu zaprezentowano utwory trzech polskich klasyków XX wieku, w drugiej natomiast wybrzmiała IX Symfonia d-moll op. 125 Ludwiga van Beethovena. Było wzruszająco, pięknie i różnorodnie. Równie dobrze zapowiada się cały sezon 2023/24.
Piątkowy koncert otworzyły trzy utwory polskich klasyków współczesności – Witolda Lutosławskiego, Henryka Mikołaja Góreckiego i Krzysztofa Pendereckiego. To nie przypadek, w tym roku przypadają okrągłe rocznice urodzin kompozytorów – 110. Lutosławskiego i 90. Góreckiego i również 90. Pendereckiego.
Orkiestra zagrała Przebudzenie Jakuba Pendereckiego, Postludium Lutosławskiego i Trzy tańce Góreckiego. Kompozycje zostały wykonane jedna po drugiej, bez przerwy na oklaski, ale z niewielką pauzą, by przygotować się w ciszy na wejście do kolejnego muzycznego świata. – Rzadko można usłyszeć muzykę tych trzech twórców podczas jednego koncertu. Najczęściej są organizowane koncerty monograficzne, poświęcone jednemu z nich. Ale sytuacja, w której światy tych trzech kompozytorów są zestawione obok siebie, jest unikalna – mówił dyrygent, dyrektor artystyczny Filharmonii Narodowej Andrzej Boreyko przed rozpoczęciem sezonu.
Współczesne energetyzujące brzmienia zwieńczone porywającymi Trzema tańcami Góreckiego wprawiły słuchaczy w doskonały nastrój. A już za chwilę miał on poprawić się jeszcze bardziej za sprawą IX Symfonii Beethovena znanej także jako Symfonia radości, z popularną finałową kantatą do słów Schillera „Oda do radości”.
Z „Dziewiątą”, jak to zwykle bywa w przypadku wielkich dzieł, łatwo nie było. Premiera z 1824 roku była udana, a i owszem. Sam kompozytor ze względu na postępującą głuchotę nie mógł już dyrygować, stał jedynie za plecami dyrygenta, tyłem do publiczności. Anegdota głosi, że nie był świadom owacji, które nastąpiły po zakończeniu utworu. Podejść miała do niego wówczas śpiewaczka Caroline Unger, która odwróciła go w stronę sali żywo reagującej na symfonię. Reakcja słuchaczy niezwykle ucieszyła kompozytora.
Ale im dalej, tym było trudniej. Pojawiały się niepochlebne recenzje, wygłaszano opinie, że symfonia jest za długa (całość trwa około 70 minut, to dużo więcej niż przeciętna symfonia), że chóralny finał jest „monstrualny” i „pozbawiony smaku”, że brakuje jej jasnego, przejrzystego planu, krytykowano też pomieszanie gatunków.
Pierwotnie utwór faktycznie pomyślany był jako dzieło wyłącznie instrumentalne. Decyzja o włączeniu elementów wokalnych pojawiła się później. Ostatecznie soliści i chór prezentują się w finale, wyśpiewując tekst poematu „Oda do radości” Friedricha Schillera o wielkiej sile rażenia, zarówno ze względu na słowa jak i muzykę. To eksperymentalne podejście Beethovena przyniosło niezwykły owoc, utwór uznawany jest za jedno z największych muzycznych arcydzieł. Zachwycały się nim kolejne pokolenia największych osobistości świata muzyki, w tym Hector Berlioz, Richard Wagner, Ferenc Liszt, Anton Bruckner czy Gustaw Mahler.
IX Symfonia wykonana żywiołowo przez Orkiestrę Filharmonii Narodowej pod batutą Andrzeja Boreyko, Chór Filharmonii Narodowej oraz solistów – Iwonę Sobotko (sopran), Evę Vogel (mezzosopran), Samuela Sakkera (tenor) i Wojciecha Gerlacha (bas) porwała słuchaczy. To był doskonały początek nowego sezonu. Cały koncert, wraz z pierwszą częścią prezentującą dokonania klasyków współczesności, dał przedsmak tego, co czeka nas w kolejnych miesiącach w Filharmonii Narodowej.
– Sezon zapowiada się fantastycznie, jest mnóstwo ciekawych projektów, dyrygentów solistów. Program jest eklektyczny, prezentować będziemy utwory znane, ale i te mniej popularne, również jazzowe i barokowe – zapowiadał Boreyko. Na ten i następny rok przypada bardzo wiele jubileuszy. Poza wspomnianymi już okrągłymi rocznicami urodzin Lutosławskiego, Góreckiego i Pendereckiego okazją do świętowania będzie stulecie urodzin Stanisława Skrobaczewskiego, dyrygenta i kompozytora, 80 urodziny i 60-lecie pracy artystycznej Antoniego Wita, 200-lecie urodzin Antona Brucknera, 80-te urodziny Krzysztofa Meyera. Do tego dochodzi jubileusz 70-lecia chóru Filharmonii Narodowej. Wszystkie te jubileusze znajdą odzwierciedlenie w programie artystycznym.
Posłuchać będzie też można symfonii Brucknera, Dworzaka, Mendelssohna, Saint-Saënsa, Beethovena, Mahlera czy Brahmsa. Nie zabraknie polskiej muzyki. Pojawi się Leszek Możdżer, pianista jazzowy, który zagra koncert George’a Gershwina, wystąpi też uwielbiany przez publiczność kontratenor Jakub Józef Orliński. Oprócz tego pojawią się kompozycje Ludomira Różyckiego, Wojciecha Kilara, Mikołaja Piotra Góreckiego i Feliksa Janiewicza. Na scenie Filharmonii gościć będzie wielu wspaniałych solistów i uznanych dyrygentów.
wis / morb