W radziejowickim festiwalu wspaniałe jest to, że można tu posłuchać bardzo znanych artystów z ogromnym dorobkiem, ale też muzyków znajdujących się na początku swojej kariery. Odrywamy czasem niezwykłe perełki. Jak choćby duet AKA Duo, który oczarował bez reszty słuchaczy czwartkowego koncertu. Cóż to było za granie!
Zespół AKA Duo tworzy dwoje Japończyków, skrzypaczka Seina Matsuoka i pianista Yuto Kiguchi. Muzycy spotkali się na studiach z kameralistyki w Wiedniu. W Japonii mieszkają dwie godziny autostradą od siebie, musieli jednak przyjechać aż do Europy, by na siebie trafić. W kraju studiowali instrumentalistykę solową, on fortepian, ona – skrzypce. Teraz zgłębiają tajniki gry w zespole. Z sukcesem! Wygrywają konkursy i podbijają muzyczne sceny.
Nie wiedziałam, co mnie czeka, gdy wychodziłam na koncert. Na scenie pojawili się skromni, uśmiechnięci młodzi ludzie. Gdy popłynęły pierwsze dźwięki, poczułam, że to coś zupełnie nietuzinkowego. Gdy przeszli do Beethovena, oczarowali mnie bezgranicznie. Kiedy zagrali Lutosławskiego, zamarłam. Przy Dwóch pieśniach bez słów Wajnberga byłam bardzo mocno wzruszona, a w trakcie Rapsodii na tematy węgierskie poczułam, że jestem u kresu sił, emocjonalnie wyczerpana. Bo tak potrafi zadziałać nadmiar pozytywnych bodźców. Po koncercie zaszyłam się w parku nad stawem, żeby ochłonąć w samotności. Chwilę mi to zajęło…
Trudno ubrać w słowa to, czego byliśmy świadkami podczas koncertu. Muzycy są doskonale zgrani. Ma się wrażenie, jakby kontrolowali nawet moc i częstotliwość swojego oddechu. Są zespoleni we frazowaniu, w sile dźwięku, przekazie, jaki nam proponują. Mają w sobie ogromne pokłady wrażliwości. Skrzypaczka gra całą sobą, muzyka płynie przez jej ciało. Wydobywa takie dźwięki, jakich nigdy nie słyszałam. Gdy jest delikatna – to do granic, jej gra jest wtedy cichsza niż oddech. Gdy wymaga tego partytura – bywa jak demon. Jej instrument niezwykle pięknie brzmi. Jest zachwycająca. Pianista wydobywa z fortepianu tyle barw, jest tak czujny, spaja się z brzmieniem skrzypiec. Są przy tym nieprawdopodobnie biegłymi instrumentalistami. Istna magia!
Momentami ich muzyka była tak ulotna jak babie lato, nie do uchwycenia, jak wspomnienie czegoś, co minęło, jak zapach, który powoli traci na sile i w końcu niknie. Jak coś takiego zagrać? Jak stworzyć wrażenie kruchości w tak mistrzowski sposób? AKA Duo opanowało tę umiejętność. I wiele innych. To maestria najwyższej klasy, ich sukcesy nie dziwią. Dobrali przy tym materiał w taki sposób, by pokazać całą skalę swoich możliwości. Od klasyki (Sonata na skrzypce i fortepian Es-dur op. 12 nr 3 Beethovena), poprzez muzykę współczesną (wspaniałe Subito Witolda Lutosławskiego) po muzykę intensywnie zabarwioną folklorem (Rapsodia na tematy mołdawskie na skrzypce i fortepian g-moll op. 47 nr 3 Mieczysława Wajnberga). W każdej z tych odsłon zaprezentowali się wspaniale.
Żaden opis nie jest w stanie oddać klimatu wczorajszego wieczoru. Ale są dobre wieści – można będzie ich wkrótce posłuchać jeszcze raz na żywo! Wystąpią podczas festiwalu Chopin i jego Europa – 1 września, w samo południe, w warszawskim Studio Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego. To okazja, której nie można przegapić!
W dalszej części wieczoru na głównej scenie mieliśmy okazję podziwiać Apeiron Trio w składzie: Hanna Lizinkiewicz (fortepian), Piotr Kosarga (skrzypce) i Jan Czaja (wiolonczela). Muzycy pochodzą z Poznania i grają razem od 2019 roku. Oni również mają za sobą pełną sukcesów historię, liczne nagrody zdobyte zarówno w konkursach krajowych jak i zagranicznych. Przyświeca im szczytny cel, popularyzacji kameralnej muzyki polskiej ostatnich dwóch stuleci. Wokół tej idei zbudowany był również program czwartkowego koncertu.
Usłyszeliśmy Rapsodię na skrzypce, wiolonczelę i fortepian Ludomira Różyckiego, 6 Bagatel na skrzypce, wiolonczelę i fortepian Mikołaja Piotra Góreckiego, Romans na skrzypce, wiolonczelę i fortepian Antoniego Stolpe i Trio fortepianowe H-dur Johannesa Brahmsa. Bardzo ciekawy program i świetnie wykonanie. Również podczas tego występu dało się wyczuć głębokie porozumienie między wykonawcami. Wykazywali się wrażliwością na brzmienie, ale też ogromną sprawnością techniczną. Świetnie radzili sobie z wymagającymi partiami wirtuozowskimi. Doskonale oddali swoją grą zabarwienie emocjonalne utworów.
Nie sposób nie docenić idei, której służą – popularyzacji kameralnej muzyki polskiej. Ich praca przynosi konkretne owoce, przywracają pamięć o zapomnianych kompozytorach. Wystarczy tu wspomnieć postać Antoniego Stolpe, którego dorobek przepadł w odmętach czasu. Był pianistą i kompozytorem. Wzbudzał zachwyt swoich wykładowców, wiązano z nim wielkie nadzieje. Jako siedemnastolatek ukończył z nagrodami Instytut Muzyczny w Warszawie. Świetnie zapowiadający się twórca zmarł na gruźlicę w wieku zaledwie 21 lat, w 1872 roku. Mimo tak wczesnej śmierci zostawił po sobie kilkadziesiąt utworów. I oto jeden z nich przybliżyło nam podczas koncertu Apeiron Trio.
Monika Borkowska