Jak współcześni artyści widzą siebie? Jak się postrzegają? Odpowiedzi na to pytanie można poszukać na wystawie Autoportrety w Muzeum Narodowym w Warszawie. Z tradycyjnym, historycznym ujęciem tematu nie ma ona nic wspólnego. Ile osób, tyle propozycji – od rysunku po fotografię, rzeźbę, dźwięk i wyrwę w ścianie.


Autoportrety rozpowszechniły się pod koniec średniowiecza. Różnie na przestrzeni wieków podchodzono do tego tematu. Zdarzało się, że postaci, np. historyczne czy mitologiczne (najczęściej bohaterowie drugiego planu) nabierały rysów twórców dzieła. Gdy prestiż malarza przybrał na sile, on sam stał się już głównym bohaterem, prezentując się w dumnych pozach. Popularne były autoportrety z malarskimi atrybutami, w pracowni, ze sztalugami, z pędzlami i paletami w tle. Czasem prezentowano się w towarzystwie rodziny czy przyjaciół. Ale bywały i takie ujęcia, w których model występował samodzielnie, bez przedmiotów, które miałyby go dookreślić.

Im dalej w czasie, tym większa dowolność. Dziś panuje w tym temacie zupełna swoboda. Potwierdza to wystawa autoportretów współczesnych twórców, którą niedawno otwarto w Muzeum Narodowym w Warszawie. Do projektu zaproszono dwudziestu artystów – dziesięciu mężczyzn i dziesięć kobiet. W swoich dziełach przeglądają się jak w zwierciadle. Nie ogranicza ich nic poza wyobraźnią. Dowolne techniki, dowolne podejście, dowolne środki. Są tu więc obrazy, rysunki, rzeźby, instalacje, fotografie, wideo. Jest nawet projekcja dźwiękowa oraz… pusta wyrwa w ścianie.
Twórcy uchylają drzwi do swojego świata. Ba, czasem zdaje się jakby otwierali je na oścież, wpuszczając widzów dużo głębiej niż tylko do wnętrza swojej pracowni. Pokazują lęki i frustracje, swoje traumy, filozofię życia, codzienność. Czasem patrzą na siebie ze śmiertelną powagą, kiedy indziej z humorem i dystansem. Kreślą w przewrotny sposób swój portret psychologiczny. Okazuje się, że aby odmalować siebie, nie trzeba uwieczniać twarzy ani sylwetki. Można nawet przedstawić swój wizerunek bez użycia materii! Jakże inne jest to podejście niż dawnych twórców.

Artyści nie koncentrują się wyłącznie na sobie. W części prac odnoszą się do kwestii społecznych. Zwracają uwagę na bariery, z jakimi mierzyć muszą się pewne grupy osób, jak ludzie starsi, chorzy czy niepełnosprawni. Akcentują potrzebę ratowania środowiska naturalnego, używając do tworzenia instalacji odpadów, resztek zużytych produktów. Czasem określają się słowem wydartym z gazety. Obecnie sztuka wyzwolona jest z wszelkich ram. Jest wolna – od symboli, od formy, od narzucanej stylistyki. Nie mam pojęcia, jak odnalazłby się w dzisiejszym świecie Caravaggio. Podobnie zresztą jak nie wyobrażam sobie, co powiedziałby Johann Sebastian Bach, słysząc utwory Krzysztofa Pendereckiego.


Wystawa Autoportrety powstała we współpracy ze Stowarzyszeniem „Przyjaciele MNW”. Idea nawiązuje do projektu kolekcjonera z XIX wieku, Karola Korwin-Milewskiego, który kupował malarskie wizerunki popularnych w jego czasach twórców. Zamawiał je u artystów, zachowując dla przyszłych pokoleń. Zbiór ostatecznie trafił do warszawskiego Muzeum Narodowego. Teraz, po ponad stu latach, tradycję tę odnowiło Stowarzyszenie, wysyłając podobną ofertę do twórców współczesnych. Idea ta sama, ale jakże inne efekty! Widać, jaką drogę pokonali przez ten czas artyści, w jak innym kierunku poszła sztuka, jak duża jest dziś swoboda w podejściu do tematu.
Na wystawie pojawiły się prace Pawła Althamera, Mirosława Bałki, Agnieszki Brzeżańskiej, Rafała Bujnowskiego, Barbary Falender, Izabelli Gustowskiej, Zuzanny Janin, Łukasza Korolkiewicza, Katarzyny Krakowiak-Bałki, Zbigniewa Libery, Rafała Milacha, Jarosława Modzelewskiego, Agnieszki Polskiej, Katarzyny Przezwańskiej, Karola Radziszewskiego, Joanny Rajkowskiej, Wilhelma Sasnala, Jadwigi Sawickiej, Aleksandry Waliszewskiej i Artura Żmijewskiego.

Stowarzyszenie „Przyjaciele Muzeum Narodowego” od dziesięciu lat wspiera działania warszawskiego muzeum. W skład organizacji wchodzi ponad pięciuset członków i drugie tyle sympatyków. – Nasza działalność wyznacza nowe standardy partnerstwa publiczno-prywatnego. Dotychczas wszystkie nasze projekty były dużo bardziej dyskretne, dla publiczności mniej widzialne, ale dla muzeum istotne, ogniskowały się na takich aktywnościach jak doposażenie pracowni konserwacji, konserwacja dzieł sztuki, stypendia dla specjalistów umożliwiające im wyjazdy na sympozja czy branie udziału w konferencjach – mówił podczas konferencji prasowej Michał Suchora, członek zarządu Stowarzyszenia. – Nasze działania nie wynikają z egoistycznych pobudek, są odpowiedzią na prośby Muzeum Narodowego w Warszawie. Pomysł wystawy autoportretów zrodził się w MNW, my mieliśmy tylko ogromną przyjemność wcielać go w życie – dodał.
Nam z kolei pozostało już tylko zmierzyć się ze współczesną wizją artystów, odczytać ich spojrzenie na samych siebie, spróbować zrozumieć przekaz. Zamyślić się i zanurzyć w różnorodnej narracji, szukając myśli, które trafią do nas najbardziej.
Monika Borkowska