Mało który artysta tak bardzo wyprzedził swój czas, jak niejaki Dominikos Theotokopulos. Patrząc na niektóre jego prace czasem można odnieść wrażenie, że oglądamy francuskiego postimpresjonistę albo niemieckiego ekspresjonistę, a może nawet hiszpańskiego kubistę. Tymczasem był on urodzonym w XVI wieku Kreteńczykiem, który ostatecznie osiadł w Hiszpanii. W dzień Wielkanocy, a jednocześnie w 410. rocznicę śmierci artysty, przypomnijmy obraz Zmartwychwstanie wspaniałego El Greco.
Mimo zapełniania swoich obrazów odrealnionymi, nierzeczywistymi postaciami, El Greco w żadnej mierze nie był oderwanym od ziemi artystą, żyjącym wyłącznie swoją sztuką. W poszukiwaniu zleceń i bogatych mecenasów gotów był diametralnie zmieniać swoje życie, przeprowadzając się z kraju do kraju. Urodził się na Krecie w rodzinie Greków pochodzących z Bizancjum, malować zaczął jeszcze na rodzinnej wyspie. Mieszkał przez jakiś czas w Wenecji i w Rzymie, a w 1575 roku przeniósł się na stałe na Półwysep Iberyjski. Swoje obrazy jednak zawsze podpisywał po grecku, utrzymywał także ścisłe kontakty z greckimi społecznościami w miastach, w których mieszkał. Być może dlatego nikt nie używał jego prawdziwego nazwiska, a w powszechnej świadomości funkcjonował po prostu jako „Grek” – El Greco.
„Bóg mnie stworzył, abym zapełnił świat moimi dziełami”
El Greco miał przekonanie o wysokiej wartości swojej sztuki. Miewało to czasem dla niego negatywne skutki. W tamtym czasie co bardziej fanatyczni zwolennicy kontrreformacji sugerowali, że ze względu na wszechobecną nagość postaci na freskach Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej należy je skuć. Pomysł był mocno karkołomny, a mieszkający wówczas w Rzymie El Greco zaoferował się ze swoją sztuką w miejsce ewentualnie usuniętego Sądu Ostatecznego. Wielki Michelangelo wówczas był już osobowością absolutnie kultową, więc taki komunikat, któremu towarzyszyła głośno artykułowana krytyka twórczości Buonarottiego, zostały uznane za arogancję i zuchwałość ze strony młodego Greka. Niechęć rzymskiego środowiska artystycznego mogła częściowo wpłynąć na decyzję o wyjeździe do Hiszpanii.
Najwspanialsze i najbardziej charakterystyczne dzieła artysty powstały właśnie w tym kraju, głównie w Toledo. Malarz tworzył dla dworu królewskiego, ale także dla kościołów, konwentów i prywatnych mecenasów. Lubił otaczać się intelektualistami i ludźmi ówczesnej elity – także tej finansowej. Dlatego też, aby dorównać swoim zamożnym przyjaciołom, wynajął w Toledo luksusowy pałac, który stał się ośrodkiem życia kulturalnego i artystycznego, ale też którego utrzymanie znacznie przewyższało możliwości finansowe artysty. El Greco zarabiał wprawdzie bardzo dużo, ale rozrzutny tryb życia i dwudziestoczteropokojowe mieszkanie z wozownią i prywatną kapelą wpędziły artystę w długi, które sprawiły, że zmarł jako człowiek dość biedny.
W Toledo artysta określił także swój charakterystyczny, niepowtarzalny styl, który nie do końca był zrozumiały przez jemu współczesnych. Postaci na jego obrazach mają nienaturalnie wydłużone sylwetki w stosunku do głowy, zawsze skierowane ku górze. Umiejętność znakomitego operowania światłem sprawia, że często bohaterowie obrazów El Greca są odrealnionymi zjawiskami świetlnymi, odmaterializowanymi niczym duchy. W pracach artysty z ostatnich lat zdeformowane ciała wręcz przypominają płomienie. W Hiszpanii artysta odchodzi także od ciepłej kolorystyki charakterystycznej dla malarstwa weneckiego. Nie boi się umieszczać obok siebie zimnych, nasyconych barw – głównie zieleni i błękitów. Wszystkie te zabiegi służą jednemu – oddaniu specyficznej mistyki religijnej związanej z atmosferą Hiszpanii czasów kontrreformacji.
Manierystyczny Chrystus zmartwychwstaje
Wspaniałe, pełne ekspresyjnego ruchu Zmartwychwstanie powstało na przełomie XVI i XVII w. na zlecenie Marii de Cordoba de Aragon, damy królowej Anny Austriaczki – żony króla Filipa II. Było jednym z siedmiu płócien tworzących retabulum ołtarzowe kościoła w Colegio de la Encarnación w Madrycie. Prawie całe retabulum, w tym Zmartwychwstanie, znajduje się obecnie w Muzeum Prado w Madrycie.
Obraz – podobnie jak pozostałe elementy retabulum – jest pokaźnych rozmiarów, ma prawie trzy metry wysokości. Centralną postacią jest oczywiście Chrystus kroczący w powietrzu i trzymający biały sztandar zwycięstwa nad śmiercią. Jego wydłużona, biała i wychudzona (ale muskularna) sylwetka została wpisana w owalną ciemnozieloną mandorlę. Spokój, jakim charakteryzuje się postać Jezusa, kontrastuje ze skłębionymi, ekspresyjnie powyginanymi ciałami żołnierzy przy grobie. Jeden z nich wciąż trzyma w ręku miecz i tarczę, kolejny opiera twarz o dłoń, jakby jeszcze nie dotarło do niego to, co się stało. Dwóch zakrywa oczy, chroniąc się przed energią, jaka bije z jaśniejącego ciała Chrystusa. Kolejni unoszą ręce w górę, poddając się sile, która nagle się objawiła. Dynamikę przedstawienia zwiększają dwie postaci leżące na pierwszym planie, ukazane w dramatycznym skrócie.
Zmartwychwstanie powstało w końcowym etapie życia El Greco i ma wszelkie cechy jego dojrzałego, manierystycznego stylu. Obraz namalowany w nietypowej, rozedrganej kolorystyce jest pełen dynamizmu – widzimy zdeformowane postaci o nienaturalnie wydłużonych ciałach. Płytka przestrzeń z kłębiącymi się ludźmi w dolnej części sprawia wrażenie płaskiej powierzchni. Trudno określić, skąd pada światło, ale sprawia ono, że to jaśniejąca i odrealniona postać Chrystusa – pomimo splątanego, dynamicznego tłumu pod jego stopami – zdecydowanie przyciąga nasz wzrok. Zmartwychwstanie to jedno z najwspanialszych interpretacji tego tematu w sztuce; to dzieło, które w znakomity sposób łączy wręcz modernistyczną formę malarską El Greca z mistycznym charakterem sztuki hiszpańskiej XVI i XVII wieku.
Jolanta Boguszewska