Dokąd poniosą nas arkadyjskie wizje? Niezwykła wystawa w Warszawie

Przed Bożym Narodzeniem, jak co roku, tłumy warszawiaków pędzą do centrum handlowego Arkadia, by zrobić zakupy, zaopatrzyć się w prezenty i w świąteczne gadżety. Ja udałam się w przeciwną stronę, na Arkadię – wystawę w warszawskim Muzeum Narodowym. Tu nie było hałasu, ciżby, natrętnej muzyki sączącej się z głośników. Zamiast tego ukojenie, wzruszenie i mnóstwo piękna do kontemplowania.

Arkadia – mityczna kraina szczęścia i beztroski. Geograficznie była częścią Grecji, regionu Peloponezu, odseparowaną od świata wysokimi górami; niedostępnym, surowym, zamieszkałym przez pasterzy, którzy prowadzili tam życie proste, błogie, wolne od trosk. Arkadyjski mit jest wyobrażeniem tęsknoty człowieka. To miejsce, w którym panuje harmonia, gdzie czas płynie wolno, a serca ludzi wypełniają radość i szczęście. Bujna przyroda, rozkosz obcowania z naturą, zabawy, gry towarzyskie, fantazja i erotyka – tak widzieli Arkadię artyści, których prace zebrano w Muzeum Narodowym. Malowali muzykujących pasterzy, zwierzęta i ludzi żyjących w niezmąconej przyjaźni, sięgali też po elementy świata fantastycznego – fauny i satyry, istoty wesołe i szczęśliwe, ale też okrutne, psotliwe i złośliwe, lubujące się w cielesnych uciechach, opętane erotyzmem.

Jacques van der Wijen, Pejzaż z aleją i zamkiem na wodzie, MNW

Podziwiać tu możemy wspaniałe pejzaże, gdzie człowiek jest tylko niewielkim elementem wkomponowanym w przyrodę, dodatkiem do całości. Są też przedstawiane grupy ludzi oderwanych od swoich codziennych zajęć, zabawiających się na łonie przyrody, grających w ciuciubabkę, tańczących, muzykujących, prowadzących dysputy, pijących wino i spacerujących. Ale często artyści na tworzących ekspozycję pracach przedstawiają w Arkadii jednostkę, która samodzielnie mierzy się z przyrodą i jej dobrodziejstwem. Albo będzie to samotny jeździec na górskiej ścieżce, albo pasterz grający na fujarce, albo kobieta przemierzająca w pojedynkę ciemny las. Pojawiają się wyobrażenia starożytnej Arkadii, ale odnajdziemy również Arkadie uwspółcześniane, odwołujące się do konkretnych miejsc znanych malarzom, do bliskich ich sercu krajobrazom.

Matteo Rosselli, Gra w ciuciubabkę, MNW

Arkadyjskie sceny prezentowane są na przedmiotach codziennego użytku, które również są częścią wystawy – na talerzach, dzbankach, filiżankach i wachlarzach, potwierdzając, jak bardzo pożądany był arkadyjski mit na przestrzeni wieków.

Łyżka dziegciu w beczce miodu

Arkadia ma też drugie oblicze. Okazuje się, że to nie tylko zabawa i beztroska. Ten „raj” nie jest wolny od zła, śmierci i przemijania. Wskazują na to umieszczane w scenerii obrazów detale, jak grobowiec, ludzka czaszka, niszczejące ruiny. Pojawia się też przemoc i cierpienie. Widzimy lubieżnych satyrów, którzy nękają młode kobiety, wykorzystując swoją siłę. Wymuszają na nich akt miłosny, dając upust swojemu popędowi seksualnemu. Widzimy strach i biedę.

Nieokreślony artysta
według Petera Paul Rubensa, Krajobraz z nimfą i satyrem

Jak blisko jest od rozkoszy do cierpienia przekonał się bohater jednej z części cyklu Rusałki Jacka Malczewskiego – Załaskotany. Według słowiańskich wierzeń, rusałki wabiły do siebie młodzieńców, wciągając ich do swoich zabaw. Tych, którzy ich dotknęli, zabijały poprzez łaskotanie lub opętańczy taniec. Taki los spotkał też młodzieńca z płótna Malczewskiego, któremu przyszło słono zapłacić za chwilę zapomnienia. Leży martwy otoczony wyczerpanymi zabawą, zaspokojonymi i triumfującymi rusałkami o dzikim spojrzeniu.

Jacek Malczewski, Załaskotany (z cyklu „Rusałki”), Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego
fragment obrazu

Podobny motyw wykorzystał Witold Pruszkowski w obrazie Rusałki. Przez zarośla przedzierają się piękne młode dziewczyny w chłopskich strojach, oświetlone niewiadomego pochodzenia źródłem światła bijącym z ziemi. W dole obrazu widać leżące w zaroślach ciało mężczyzny. W tle pojawia się obserwator sceny, prawdopodobnie przyszła ofiara rusałek. Bo to one widnieją na pierwszym planie. Również w tym przypadku od arkadyjskiego raju do mroku i bólu droga niedaleka. Grozą napawa też obraz Faun i dziewczyna Maksa Slevogta, na którym idylla przemienia się w świat udręki i przemocy – faun dusi leżącą ofiarę.

Max Slevogt, Faun i dziewczyna, MNW

Arkadia po polsku

To, co porusza, to podejście polskich twórców do mitu arkadyjskiego w prezentowanych na wystawie obrazach. Często jest ono ściśle zespolone z historią Polski, naznaczone cierpieniem, poczuciem straty. Jeśli potrafią się rozczulić i wzruszyć, to wówczas, gdy przywołują kraj lat dziecinnych, świat wyidealizowany, mit dzieciństwa. Jak w przypadku obrazu Jacka Malczewskiego Dzieciństwo. Jacek nad stawem w Wielgiem. Albo gdy wyrwą się w dalekie wyprawy, do obcych, egzotycznych krajów. Tu można bezkarnie zachwycać się przyrodą, architekturą, widokami. Wystarczy przywołać choćby twórczość Jana Ciąglińskiego, który ruszył w podróż na Wschód, przywożąc stamtąd piękne prace prezentujące Włochy, Iran, Indie, Egipt. Poza krajem można cieszyć się beztroską i czerpać garściami z tego, co oferuje natura i lokalna kultura.

Jacek Malczewski, Dzieciństwo. Jacek nad stawem w Wielgiem, kolekcja prywatna, depozyt w MNW

Ale już myślenie o Polsce naznaczone jest smutkiem, nostalgią i cierpieniem. Mocne wrażenie robi obraz Corona imperialis Jacka Malczewskiego. Pojawia się tu mit polskiego dworu utraconego w ramach represji za udział w powstaniu styczniowym. Droga wśród drzew prowadzi do dworu. Rośliny ogrodowe, krzew corona imperialis, sugerują, że cel jest blisko. Ścieżką ciągną żołnierze w wojskowych płaszczach, strudzeni drogą, podpierający się kosturami, okaleczeni i wycieńczeni. Można się zastanawiać, czy to powstańcy, wracający po latach zesłańcy, czy duchy tych co zginęli. Obraz jest wyrazem tęsknoty do utraconej Arkadii… Co znajdą u kresu swojej wędrówki umęczeni tułacze?

Jacek Malczewski, Corona imperialis (1918), kolekcja S.T. Gardeckich
fragment obrazu

Natura nie zawsze łaskawa

Inne wyobrażenie arkadyjskiego wątku zaproponowane przez kuratorów wystawy to Ziemia Ferdynanda Ruszczyca. Specyficzny to raj, w którym bytowanie okupione jest potem, znojem, trudem człowieka i męką zwierząt. Żywioły jakby zmówiły się, by utrudnić życie i tak sponiewieranej już przez los istocie ludzkiej, która stara się mimo wszystko przetrwać. Ziemia to nieprzyjazna, trudna do okiełznania, ale przecież żywicielka… Dana człowiekowi. Jego ojczyzna, rzeczywistość, w której się urodził i w której przyjdzie mu zemrzeć. Której winien jest szacunek.

Ferdynand Ruszczyc, Stary dom (1903), MNW

Wbrew pozorom niepokój wyczuwalny jest również w dziele Stary dom Ruszczyca. Przedstawia ono modrzewiowy dworek jesienną porą, symbol bezpiecznego rodzinnego gniazda i bezwarunkowego szczęścia. Ale pewne elementy pozbawiają nas ułudy sielanki. Silny wiatr szarpiący gałęziami winorośli i zwiastujące burzę kłęby gęstych chmur wprowadzają element napięcia, który sygnalizuje obawy o to, co ma nastąpić w przyszłości. A Sztuka w zaścianku Jacka Malczewskiego? Nieoczywista to Arkadia, gdzie na zabłoconym podwórzu z budynkiem gospodarczym w tle pojawia się faun z fujarką grający dla biednego, bosego dziecka z kijkiem w dłoni i paru sztuk domowego ptactwa. Jakże daleko tu do arkadyjskiego piękna, beztroski i radości. Choć są oczywiście również kojące obrazy jak Domek z ogródkiem z malwami Henryka Siemiradzkiego czy tak lubiany Dziwny ogród Józefa Mehoffera i wiele, naprawdę bardzo wiele innych przepięknych prac.

Jacek Malczewski, Sztuka w zaścianku (1896), kolekcja S.T. Gardeckich

Ekspozycja jest niezwykle bogata. Nie opisałam nawet połowy swoich wrażeń, a i tak wyszedł tasiemiec… Ale to dobrze, pozostanie przestrzeń do indywidualnych poszukiwań i namysłu. Spędziłam na wystawie dwie godziny, zatapiając się całkowicie w arkadyjskiej rzeczywistości. Byłam poza czasem, w odległym świecie. Mit arkadyjski przeniósł mnie w zupełnie inny wymiar. Na ziemię sprowadziła mnie obsługa, zapowiadając zamknięcie muzeum. Taki reset to bezcenne doświadczenie. Z czystym sercem polecam wystawę, szczególnie tym, którzy szukają ukojenia „na dniach”, jeszcze przed świętami. Ekspozycja będzie prezentowana do 17 marca przyszłego roku, okazji by ją odwiedzić będzie więc jeszcze sporo. Naprawdę warto… Ja tam jeszcze na pewno wrócę.

Monika Borkowska

Link do wydarzenia: Wystawy / Muzeum Narodowe w Warszawie (mnw.art.pl)

mecenas kultury


Opublikowano

w

Tagi: