Jacek Malczewski – malarz, który widział Polskę inaczej

Jest w polskiej sztuce kilka nazwisk, obok których trudno przejść obojętnie. Matejko – kronikarz przeszłości. Wyspiański – wizjoner modernizmu. A między nimi Jacek Malczewski – artysta osobny, niepokorny, rozpięty między romantycznym mitem a chłodną świadomością historii. Malarz, który wziął na siebie ciężar polskiej duszy i przepuścił ją przez swoją nieograniczoną wyobraźnię.

Jacek Malczewski
Jacek Malczewski podczas pracy (1909),
fragment fotografii ze zbiorów NAC

Urodzony w 1854 roku w Radomiu, dorastał w domu pełnym patriotycznych wspomnień. Ojciec – Juliusz Malczewski – był jednym z tych polskich inteligentów, dla których walka o wolność była nie tyle obowiązkiem, co naturalną częścią życia. To on zabierał syna na spacery, pokazując mu „święte miejsca polskości” i opowiadając o bohaterach powstań. Te obrazy młody Jacek chłonął całym sobą. Uczył się, że historia może istnieć poza datami i bitewnymi raportami. Że można ją malować nie jako rekonstrukcję, lecz jako emocję, tęsknotę, ból. Takie rozumienie narodowego mitu miało już nigdy go nie opuścić.

Jacek Malczewski, Autoportret w zbroi
Jacek Malczewski, Autoportret w zbroi

Gdy jako młodzieniec trafił do krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych, szybko okazało się, że choć szanuje profesorów, zachowuje wobec nich artystyczną niezależność. Uczył się u Jana Matejki, lecz nie przejął od niego monumentalnego realizmu. Matejko malował historię – Malczewski miał zamiar malować ideę historii. To samo dotyczyło jego paryskiej edukacji. Zachwycił się tam sztuką nowoczesną, ale nie dał się ponieść żadnej modzie. Ekspresję, symbolizm, realizm – wszystko filtrował przez własną wrażliwość.

Symbolizm po polsku, czyli diabeł z patriotą

Kiedy w końcu stworzył swój język malarski, był on tak różny od ówczesnych standardów, że krytycy nie bardzo wiedzieli, jak go zaklasyfikować. Przenikały się w nim sceny realistyczne często inspirowane powstaniami, fantastyczne postaci (chimery, harpie, rusałki, fauny), motywy biblijne przetworzone w osobisty sposób, ironia i dystans, które w polskim malarstwie pojawiały się wcześniej tak rzadko.

Jacek Malczewski, Pastuszek i Harpia
Jacek Malczewski, Pastuszek i Harpia

W twórczości Malczewskiego już samo zestawienie bohaterów jest pełne napięcia. Postaci mitologiczne stapiają się z polskimi zesłańcami, poetami czy zwykłymi ludźmi. Harpia może tu wylegiwać się na polu obok niewinnego pastuszka, a chimera towarzyszyć samemu artyście czy zesłańcom kroczącym po syberyjskim śniegu. Chimera bywa piękna i niepokojąca zarazem – łączy to, co fascynujące i niebezpieczne. Nie jest to klasyczny znany z mitologii potwór ziejący ogniem. U Malczewskiego staje się ona uosobioną metaforą, figurą psychologiczną, duchową i artystyczną z silnie zarysowanym pierwiastkiem kobiecym. To jeden z najważniejszych jego symboli – i chyba jeden z najbardziej osobistych.

Jacek Malczewski, Artysta i Chimera, 1906
Jacek Malczewski, Artysta i Chimera, 1906

Symbolizm Malczewskiego jest inny niż francuski czy skandynawski. Jest zanurzony w polskości, w doświadczeniu narodu, który więcej czasu pozostawał w niewoli niż w warunkach wolności, który od zawsze zmuszony był uciekać w metaforę.

„Melancholia” i „Błędne koło” – narodowe fatum

Dwie z najbardziej znanych prac artysty – „Melancholia” i „Błędne koło” – to obrazy, które z niezwykłą siłą wciągają widza w swój świat. „Melancholia” (1890-94) na pierwszy rzut oka przedstawia scenę pogrążoną w chaosie. Po lewej stronie siedzi artysta (sam Malczewski?) pochylony nad sztalugą, z pędzlem w dłoni. Jawi się jako kreator świata. To z jego obrazu sunie długa kolumna postaci – jakby wyrwanych ze snu lub pochodzących z innej rzeczywistości. To duchy polskiej historii. Wśród nich można dostrzec powstańców styczniowych, żołnierzy, tułaczy, zesłańców, starców, dzieci.

Jacek Malczewski, Melancholia
Jacek Malczewski, Melancholia

Tłum kieruje się w stronę rozświetlonego okna widniejącego po prawej stronie obrazu. Dzieci wymykające się z płótna artysty dorastają i starzeją się. Do okna docierają już jako zniedołężniałe jednostki, które nie są w stanie wyjść z pomieszczenia. Ta wizja to symbol zniewolonego polskiego narodu. Nie jest on w stanie wyrwać się z zaklętego kręgu, by sięgnąć wolności. Kolejne pokolenia umierają, poddając się dramatowi historii.

Fragment obrazu

Za oknem stoi kobieta zapatrzona w dal. Jest wyraźnie wyizolowana – nie uczestniczy w twórczym akcie, nie jest też częścią korowodu. Znajduje się w miejscu nieosiągalnym dla kłębiącego się w pomieszczeniu tłumu. To alegoria Polski? Muza? Może jest symbolem nadziei na wyjście z wiru historii, z melancholii? Wszak patrzy tam, gdzie historia jeszcze się nie wydarzyła, gdzie mogą rodzić się nowe możliwości…

Jacek Malczewski, Błędne koło
Jacek Malczewski, Błędne koło

„Błędne koło” (1895-97) to kolejna wielka kompozycja Malczewskiego. Artysta przedstawił siebie jako malarza, młodego chłopca siedzącego wysoko, u szczytu drabiny. Wokół niego wirują postaci. Świat mityczny i ludowy (faun, bachantnki, chłopska para), radosny i witalny, kontrastuje ze światem mar i zjaw, narodowych traum i lęków, krwawej historii, której finałem jest śmierć. Obie połowy płótna (przedzielone drabiną) są zróżnicowane pod względem kolorystycznym i tematycznym. Tam, gdzie jest arkadia, życie i radość, przeważają jasne tony, czerwienie, błękity i żółcie. Druga połowa, osnuta na bazie tragicznej historii i trudnych losów Polski, tonie w szarościach, czerniach i brązach.

Fragment obrazu

Artysta pozostaje rozdarty między akademickim postrzeganiem sztuki a sztuką naznaczoną bolesnymi przejściami narodu. Pociąga go piękno i harmonia, ale pozostając wyłącznie w tym świecie, na przekór wszystkiemu, nie byłby szczery i prawdziwy. Twórca musi zanurzyć się w nieporządek świata, żeby próbować wydobyć z niego sens.

Malarz, który widział więcej

Malczewski rozumiał, że sztuka nie może być jedynie pięknym obrazem. Powinna być opowieścią, zagadką, komentarzem, filozoficznym traktatem, wyznaniem wiary – nie tylko religijnej, ale i narodowej, osobistej, egzystencjalnej. Nie bał się eksperymentu ani ryzyka. Nie bał się mieszać stylów. Nie bał się wystawiać na krytykę. Malarstwo było dla niego przestrzenią absolutnej wolności – tej, której brakowało Polakom na co dzień.

W późniejszym okresie życia został profesorem i rektorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Wychował całe pokolenia artystów, ale żaden z wychowanków nie zdołał go skopiować. Był zbyt osobny, zbyt oryginalny, zbyt… „malczewski”.

wis


Opublikowano

w

Tagi:

Przegląd prywatności
Dla Kultury

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

Ściśle niezbędne ciasteczka

Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.

Ciasteczka stron trzecich

Ta strona korzysta z Google Analytics do gromadzenia anonimowych informacji, takich jak liczba odwiedzających i najpopularniejsze podstrony witryny.

Włączenie tego ciasteczka pomaga nam ulepszyć naszą stronę internetową.