Na film do opery? „Amadeusz” Formana z muzyką na żywo

Trudno w to uwierzyć, ale w przyszłym roku mija czterdziesta rocznica premiery wspaniałego filmu Miloša Formana „Amadeusz”. By uczcić ten jubileusz, chór i orkiestra Opery Narodowej wykonają na żywo ścieżkę dźwiękową zsynchronizowaną z obrazem wyświetlanym na ogromnym ekranie w rozdzielczości HD. Orkiestrę poprowadzi polski dyrygent Dawid Runtz.

Koncert połączony z emisją filmu odbędzie się 13 i 14 kwietnia 2024 roku. Ruszyła już sprzedaż biletów na to wydarzenie. Warszawa dołączy tym samym w przyszłym roku do grona miast (po Tokio, Toronto, Seulu, Paryżu) biorących udział w projekcie. Pierwszy raz „Amadeus Live” pokazano w 2016 roku w londyńskim Royal Albert Hall.

To nie lada gratka dla melomanów, bo partytura „Amadeusza” zawiera jedne z największych dzieł Mozarta, w tym „Czarodziejski flet”, „Don Giovanniego”, Symfonię nr 25 g-moll, „Wesele Figara” i Requiem d-moll.

Oryginalna ścieżka dźwiękowa do filmu z 1984 roku została nagrana przez orkiestrę Academy of St Martin in the Fields kierowaną przez Sir Neville’a Marrinera. Przyznano jej pierwsze miejsce na liście Billboard Classical Albums Chart oraz 56-te miejsce na liście Billboard Popular Albums Chart. Dotychczas sprzedała się w ponad 6,5 milionach egzemplarzy i otrzymała ponad 13 złotych płyt m.in. w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Singapurze i Malezji.

Film nakręcony na podstawie sztuki Sir Petera Shaffera jest fenomenalny. Nakreśla postaci dwóch kompozytorów, których drogi w pewnym momencie się przecięły – radosnego i frywolnego geniusza Mozarta (Tom Hulce) i wyniosłego, pozbawionego talentu nadwornego kompozytora Salierego (zdobywca Oscara, F. Murray Abraham).

Antonio Salieri nienawidzi Mozarta, a jednocześnie kocha jego muzykę. Cierpi, bo sam nie jest obdarzony takim talentem. Trudno mu przyjąć, że dar trafił się tak sprośnemu, wulgarnemu młokosowi… Jednym z najpiękniejszych fragmentów filmu jest opowieść o Adagio z „Gran Partity” Mozarta, którą snuje Salieri przy dźwiękach utworu. „Na kartach partytury nic nie wskazywało na geniusz… Tylko puls – fagoty i basethorny, trochę jak zardzewiała, fałszująca pozytywka. Nagle – wysoko nad nim – obój, pojedyncza nuta, wisząca niezmiennie, aż klarnet ją przejął i sam rozsmakował się w frazie pełnej radości!”. To jedna z najwspanialszych scen.

Film jest perełką nie tylko ze względu na świetny scenariusz, muzykę i doskonałą grę aktorów. Pokazano tu z rozmachem XVIII-wieczny Wiedeń (choć zdjęcia były robione w Pradze), a kostiumy i fryzury zapierają wprost dech w piersiach.

Film zdobył osiem Oscarów w 1984 roku – dla najlepszego filmu, najlepszego aktora pierwszoplanowego, najlepszego reżysera, najlepszego scenariusza adaptowanego, najlepszej scenografii, najlepszych kostiumów, najlepszej charakteryzacji i najlepszego dźwięku.

wis


Opublikowano

w

Tagi: