Najsłynniejsze fałszerstwa w sztuce (2). Mark Landis – fałszerz, który nie złamał prawa

Mark Landis to postać nietuzinkowa. Choć udowodniono mu, że przez ponad 30 lat podrabiał dzieła wielkich mistrzów i przekazywał je muzeom jako autentyczne, nigdy nie został skazany za swoje czyny. Historia jego życia to opowieść o geniuszu, obsesji i niezwykle cienkiej granicy między sztuką a oszustwem.

fałszerstwa w sztuce, Mark Landis
Mark Landis

Mark Augustus Landis urodził się w 1955 roku w Wirginii, ale dzieciństwo spędził w różnych częściach Stanów Zjednoczonych i Europy, podróżując wraz z rodziną. Jego ojciec był oficerem marynarki wojennej, co oznaczało częste przeprowadzki i życie w wojskowych bazach. To właśnie w dzieciństwie Landis odkrył swoje zamiłowanie do sztuki. Odwiedzał galerie, oglądał katalogi z reprodukcjami znanych malarzy, próbował naśladować rysunki wielkich mistrzów. Rodzice, choć dostrzegali jego zapał, nie docenili jednak talentu i nie widzieli w nim przyszłego artysty.

Po śmierci ojca w 1972 roku Landis przeżył poważne załamanie nerwowe, które ostatecznie doprowadziło do hospitalizacji psychiatrycznej. Zdiagnozowano u niego schizofrenię, która miała wpływ na całe jego życie. Zmagał się z samotnością i trudnościami w kontaktach z innymi ludźmi, ale jego pasja do malarstwa nigdy nie osłabła.

Stanislas Lépine, Robotnicy w Trocadero
Fragment oryginału
Fragment kopii Landisa

Mistrz fałszerstwa?

Pod względem techniki Landis nie dorównywał największym fałszerzom takim jak Han van Meegeren czy Wolfgang Beltracchi, którzy używali niemal laboratoryjnych metod do perfekcyjnego odwzorowania kolorystyki, cech starzenia czy samego warsztatu i stylu kopiowanych mistrzów. Obrazy Landisa były dalekie od doskonałości. Nie dbał o doskonałe odwzorowanie każdego z detali. Nie korzystał z autentycznych, historycznych płócien czy farb, ale używał ogólnodostępnych i tanich materiałów. Zamiast farb olejnych stosował akryl, który szybko schnie i pozwala na błyskawiczne korygowanie błędów, co pozwalało mu na ukończenie obrazu w ciągu jednego dnia. Do postarzania rysunków używał herbaty lub kawy, aby nadać im ciemniejszy, lekko żółtawy odcień. Płótna „brudził” kurzem i ziemią ogrodową.

Jean-Antoine Watteau, Kobieta leżąca na szezlongu
Fragment oryginału
Fragment kopii Landisa

Landis zdawał sobie sprawę z tego, że dobre fałszerstwo wymaga czegoś więcej niż tylko kopii dzieła. Potrzeba solidnych dowodów na jego autentyczność. Zadbał perfekcyjnie o kilka elementów układanki, które pozwoliły mu umieścić blisko stu sztuk swoich podróbek w kilkudziesięciu muzeach w dwudziestu stanach USA, a przy tym przez całe dziesięciolecia pozostać niezauważonym.

Przede wszystkim Landis starannie wybierał dzieła do sfałszowania. Unikał prac o dużej wartości rynkowej lub takich, które były intensywnie analizowane przez ekspertów. Gdyby kopiował Rembrandta czy Van Gogha, jego działalność byłaby natychmiast zdemaskowana. Wybierał więc takich artystów jak: Honoré Daumier, Samuel Palmer czy Walt Kuhn, czyli mniej znanych, ale na tyle cenionych, żeby wzbudzić zainteresowanie odpowiednich specjalistów i instytucji. Celował w kompozycje dość proste, które mógł łatwo i szybko odtworzyć, nie zdradzając już na samym początku braków w swoim warsztacie.

Charles Courtney Curran, Trzy kobiety
Kopia Landisa

Poza tym dbał o wiarygodną historię obrazu. Przekonywał, że dzieło pochodzi z rodzinnej kolekcji, było w posiadaniu babci lub zostało nabyte w Europie. Wymyślał emocjonalne, chwytające za serce historie o chęci uhonorowania darowizną zmarłego członka rodziny czy o przekazaniu dzieła w ramach rodzinnej tradycji filantropijnej. Na odwrocie obrazu umieszczał etykiety galerii lub stare pieczęcie, które kupował w antykwariatach lub podrabiał samodzielnie. Obrazy oprawiał w stare, często mocno zniszczone ramy. Gdy kopia była gotowa, Landis przechodził do kluczowego etapu – dostarczenia jej do muzeum w sposób, który nie wzbudzał podejrzeń. Zawsze przekazywał obraz jako darowiznę. Wykorzystywał fakt, że muzea nie weryfikują darowizn tak szczegółowo, jak dzieł kupowanych za duże pieniądze. Przybierał różne tożsamości, udając raz przedstawiciela zamożnej rodziny, kiedy indziej eleganckiego kolekcjonera a nawet księdza – ojca Arthura Scotta. Starał się budzić wiarygodność swoim zachowaniem – mówił cicho, spokojnie, ubierał się schludnie, prezentował się jako skromny i uczciwy człowiek. Unikał największych muzeów. Celował w mniejsze instytucje, które nie miały środków na przeprowadzanie kosztownych analiz.

Demaskacja

Przez ponad trzy dekady działalność Landisa nie budziła podejrzeń. Sytuacja zaczęła się zmieniać w 2008 roku. Matthew Leininger, były pracownik muzeum w Cincinnati, zauważył, że różne instytucje zaczęły otrzymywać podobne obrazy w podejrzanie zbliżonych okolicznościach. Po dokładnym przeanalizowaniu darowizn odkrył, że „hojne” podarunki były w rzeczywistości dziełami tej samej osoby. Leininger rozpoczął prywatne śledztwo, które wykazało, że dziesiątki muzeów weszło w posiadanie sfałszowanych obrazów autorstwa Landisa. Sprawa zyskała rozgłos medialny, a w 2014 roku ukazał się film dokumentalny Art and Craft, który opowiadał o niezwykłej karierze fałszerza.

Fałszerze obrazów
Plakat do filmu „Art and Craft”

Landis nigdy nie został aresztowany ani formalnie oskarżony. Ponieważ nie czerpał zysków z tej działalności ani nie zdecydował się na odliczenia darowizn od podatku, nie znaleziono podstaw do ukarania nieuczciwego artysty. Fałszerstwo bowiem, według prawa federalnego, ścigane jest w związku ze współwystępującym domyślnie oszustwem finansowym, którego Landisowi nie udałoby się udowodnić. Zamiast więc zostać skazanym, zyskał na popularności i zaczął być zapraszany na wystawy i konferencje. W 2015 roku galeria w Nowym Jorku zorganizowała wystawę jego fałszywych obrazów, traktując je jako pełnoprawny projekt artystyczny. Dziś nie musi już ukrywać swojej tożsamości. Opowiada swoją historię bez obaw, pokazuje swoje prace na wystawach. Czy to oznacza, że teraz stał się prawdziwym artystą? Czy jednak był nim od zawsze?

wis


Opublikowano

w

Tagi:

Przegląd prywatności
Dla Kultury

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

Ściśle niezbędne ciasteczka

Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.

Ciasteczka stron trzecich

Ta strona korzysta z Google Analytics do gromadzenia anonimowych informacji, takich jak liczba odwiedzających i najpopularniejsze podstrony witryny.

Włączenie tego ciasteczka pomaga nam ulepszyć naszą stronę internetową.