Od Mozarta do Sinatry. Muzyczny miks w Radziejowicach

Radziejowicki festiwal słynie z tego, że łączy nie tylko pokolenia, ale i muzyczne gusta. Środowe koncerty po raz kolejny tego dowiodły. Podczas koncertu kameralnego pianistka Aleksandra Świgut wspaniale interpretowała dzieła Mozarta i innych kompozytorów zainspirowanych twórczością wielkiego klasyka, z kolei wieczorem na głównej scenie swingowym brzmieniem czarował big-band Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie.

XIV Letni Festiwal im. Jerzego Waldorffa w Radziejowicach
fot. DlaKultury.pl

Big-bandy cieszyły się dużą popularnością w latach 30. i 40. XX wieku. Sale koncertowe stawały się wtedy coraz większe, a nagłośnienie było słabe. Pojawiła się potrzeba stworzenia zespołów, które będą słyszalne. Big-bandy na tę potrzebę odpowiedziały. Chopin University Big Band również był słyszalny. I porywający, do tego stopnia, że publiczność przed namiotem ruszyła w tan. Faktycznie trudno było oprzeć się energii młodych muzyków i ich lidera Piotra Kostrzewy. Ich świeżość i radość udzielała się wszystkim, którzy przybyli na koncert.

Było trochę tak, jakbyśmy przenieśli się w czasie w złotą erę swingu i jazzu. Big-band prezentował wspaniały repertuar Franka Sinatry. Nie zabrakło wielkich przebojów takich jak Fly Me to The Moon, I’ve Got You Under My Skin, Girl from Ipanema, czy The Way You Look Tonight. Jako soliści wystąpili wokaliści jazzowi Wojciech Myrczek i Daniela Bereza, którzy swoją rozkołysaną frazą zachwycili publiczność. Pięknie brzmieli również w duecie. Szczególnie ujmująco wykonali utwór Something Stupid.

Festiwal im. Jerzego Waldorffa w Radziejowicach
fot. DlaKultury.pl

Chopin University Big Band powstał w 2006 roku, brał udział w wielu projektach artystycznych w kraju i za granicą, występował m.in. z Basią Trzetrzelewską, Krzesimirem Dębskim, Henrykiem Miśkiewiczem i Urszulą Dudziak. W zespole grają w większości studenci instrumentalistyki klasycznej. Przedstawicieli wydziału jazzowego jest tu mniej.

Zespół jest męski… z jednym małym wyjątkiem – na puzonie gra kobieta! – Panowie są wspaniali, bardzo dobrze się z nimi pracuje – mówiła Maria Korzycka pytana, jak czuje się jako jedyna kobieta w grupie muzykujących mężczyzn. W szkole podstawowej grała na fortepianie, w pewnym momencie pojawiła się jednak możliwość zmiany instrumentu. Nauczyciele zasugerowali puzon, bo w szkole brakowało puzonistów. – Ta zmiana to najlepsze, co mogło mnie spotkać – podkreślała. Maria jest na kierunku klasycznym, uwielbia grać w orkiestrze, ale świetnie czuje się też w zespołach kameralnych. Uwielbia jazz. Myśli o tym, by po zakończeniu studiów kontynuować naukę na wydziale jazzu. – Jestem coraz bardziej przekonana do tego scenariusza – powiedziała.

Za każdym z tych młodych ludzi stoi z pewnością inna, fascynująca historia. Chciałoby się wsłuchać w głos każdego z nich… Pozytywną energią zaraża ich Piotr Kostrzewa, który jest dobrym duchem zespołu. Od momentu gdy wkroczył na scenę, wkupił się w łaski publiczności swoją otwartością, humorem, radością i pozytywnym podejściem. Lider big-bandu ukończył Akademię Muzyczną im. Fryderyka Chopina w Warszawie w 1989 roku, jest absolwentem klasy perkusji. Big-bank uniwersytecki nie jest pierwszym, z którym pracuje. Wcześniej był opiekunem zespołu jazzowego w szkole, którą kiedyś sam kończył, ZPSM nr 4 im. Karola Szymanowskiego. Doskonale sprawdza się w tej roli.

Wieczorna odsłona festiwalu była mocno rozrywkowa, tymczasem wcześniejszy koncert kameralny wpisywał się w zupełnie inny klimat. Aleksandra Świgut, znana i niezwykle lubiana pianistka, zagrała program stworzony wokół Mozarta. Zaprezentowała Fantazję c-moll KV 475 i Sonatę c-moll KV 457 Wolfganga Amadeusa Mozarta, po czym przeszła do Fantasie brillante sur Le nozze di Figaro op. 493 Carla Czernego, Wariacji B-dur na temat La ci darem la mano z opery Don Giovanni Mozarta op. 2 Fryderyka Chopina i zakończyła Tarantellą g-moll z cyklu Lata pielgrzymstwa S.160, suplement: Wenecja i Neapol Ferenca Liszta.

Koncerty w Radziejowicach
fot. Bartosz Szustakowski, źródło: facebook.com/palacradziejowice

Grała utwory na dwóch fortepianach, na instrumencie Bösendorfera z 1882 roku, który w przeszłości należał do Teodora Leszetyckiego, nauczyciela Ignacego Jana Paderewskiego i na fortepianie Fazioli, na którym w trakcie XVIII Konkursu Chopinowskiego grali m.in. Bruce Liu, Martin Garcia i Leonora Armellini. Jak zauważyła artystka, przepiękny, choć niełatwy w obsłudze wiedeński mechanizm Bösendorfera doskonale dopasowuje się do muzyki Mozarta. Z kolei Fazioli oferuje bogactwo barw, które nawiązują do brzmień instrumentów historycznych.

Letni Festiwal im. Jerzego Waldorffa w Radziejowicach
fot. Bartosz Szustakowski, źródło: facebook.com/palacradziejowice

W Fantacji c-moll można było usłyszeć innego Mozarta. Nie twórcę lekkich, radosnych, jasnych i śpiewnych melodii, z jakimi najczęściej jest kojarzony, a autora mrocznego, dramatycznego, przepełnionego bólem dzieła. Przepiękna to kompozycja, a pianistka dołożyła starań, by utwór zabrzmiał naprawdę poruszająco. Im dalej, tym klimat stawał się coraz jaśniejszy. Grała brawurowo, wydobywając z instrumentów niezwykle bogatą paletę brzmień.

Ciekawa jest osobowość Aleksandry Świgut. Jest drobnej postury, ma bardzo delikatny głos i dziewczęcy uśmiech. Gdy jednak zasiada do fortepianu, budzi się w niej demon. Równie dobrze potrafi oddać romantyczny, liryczny nastrój, jak klimat grozy, szału i trwogi. Wgryza się palcami w klawiaturę, grając ze zdumiewającą siłą i mocą. Teatralne gesty, które towarzyszą jej grze, potęgują jeszcze bardziej efekt scenicznej przemiany artystki. Pianistka potrafi zadziwić. W środę oczarowała słuchaczy bez reszty, czego dowodem były gromkie brawa, jakimi nagrodziła ją publiczność.

Monika Borkowska


Opublikowano

w

Tagi: