Pianista Piotr Anderszewski i Sinfonia Varsovia zagrają trzy koncerty w Polsce w ramach obchodów 40-lecia istnienia zespołu. Posłuchać ich będzie można w Filharmonii Szczecińskiej, w Filharmonii Bałtyckiej oraz w warszawskim Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. Muzycy zaprezentują prawdziwe perły klasycyzmu.
Piotr Anderszewski jest uznawany za jednego z najlepszych pianistów naszych czasów. To wyjątkowa muzyczna osobowość. Mówi się o nim, że przekroczył granice swojego instrumentu.
Wychował się w mieszanej rodzinie – ojciec był Polakiem, matka Węgierką żydowskiego pochodzenia. Mimo że muzyka była im bardzo bliska, sami nie mieli nic wspólnego z wykonawstwem. Natomiast ich dzieci już tak. Starsza siostra Piotra, Dorota, w wieku ośmiu lat została wysłana na lekcje skrzypiec, z kolei on sam jako sześciolatek zasiadł do fortepianu.
Nie lubił ćwiczyć. Wspominał, że w dzieciństwie, gdy tylko usłyszał warkot silnika samochodu, którym ojciec wracał z pracy, rzucał się do instrumentu, udając, że kolejną godzinę gra gamy i szlifuje program. Tata bowiem bardzo pilnował, by dzieci grały odpowiednio długo i robiły postępy w nauce. – Najwyższa wartość zawierała się w pytaniu „Ile ćwiczyłeś?”. I nigdy nie było dosyć – wspominał w filmie „Podróżujący fortepian”, fabularyzowanym dokumencie z trasy koncertowej pianisty. Ale – jak podkreśla – nigdy nie obrzydziło mu to muzyki.
Gdy usłyszał po raz pierwszy „Requiem” Mozarta, doznał wstrząsu. To wtedy uśmiercił w sobie dotychczasowego pianistę, który zmagał się z fortepianem. Zmienił diametralnie podejście do instrumentu. – Zacząłem szukać muzyki w sobie, budować własną tożsamość muzyczną – mówił. Od tamtej pory fortepian jest już „tylko” narzędziem do wyrażania jego przeżyć, odczuć, interpretacji. – Idealnie byłoby, gdybym mógł wszystko przekazać telepatycznie, ale w związku z tym, że to niemożliwe, potrzebuję instrumentu. Gram ciałem. Jeśli moje ciało nie będzie w zgodzie z „ciałem” fortepianu, mogę mieć najbardziej uduchowione pomysły, ale to pozostanie jedynie w sferze mojej fantazji – mówił w styczniowym wywiadzie dla radiowej „Dwójki”.
Niezwykle ceni sobie muzykę symfoniczną, a szczególne upodobał sobie twórczość Beethovena i Mozarta. – Mało który kompozytor jest równie powiązany z boską esencją bytu, jak Mozart, będąc jednocześnie tak ludzkim – podkreślał w filmie. Dalej przytoczył słowa Mozarta, które kompozytor wypowiedział tuż przed śmiercią: „Muszę opuścić ten świat w chwili, gdy nie będąc już niewolnikiem mody ani więźniem skutym przez spekulantów, mógłbym pisać wedle natchnienia, jakie mi podsuwa moje serce”. – Gdyby dane mu było pożyć jeszcze kilka miesięcy, jakie skarby by nam zostawił? Przedwczesna śmierć Mozarta to dla mnie żałoba, coś, z czym nie jestem chyba w stanie się pogodzić – mówił.
Druga jego miłość to Beethoven. W wywiadzie dla Programu II Polskiego Radia, nawiązując do swojego trybu życia i ciągłego przemieszczania się, mówił: „Szukam od lat swojego miejsca. Myślałem, że moim domem jest Lizbona, ale nie. Mój dom to muzyka. Beethoven jest moim domem, jakby nie było Beethovena, to bym w ogóle nie istniał”.
Tak się składa, że w programach koncertów jest i Mozart (choć bez udziału pianisty, bo to Symfonia nr 35 D-dur Haffnerowska), i Beethoven ( I Koncert fortepianowy C-dur op. 15), a do tego Joseph Haydn (Koncert klawiszowy D-dur). Prawdziwa rozkosz dla ucha. Można rozpłynąć się w pięknie melodycznych fraz.
Tym bardziej, że interpretacje Anderszewskiego są niezwykłe i wyjątkowe. Gra perfekcyjnie, klasyczne kompozycje w jego wykonaniu są niezwykle eleganckie, przebiegi wymierzone są z aptekarską wręcz precyzją. Cała interpretacja podporządkowana jest formie utworów, dzięki czemu każda fraza jest przemyślana, waży dokładnie tyle, ile powinna, jest ciągiem większej całości. Pianista trzyma na wodzy dynamikę, nie ma tu żadnego przypadku. Ale gdyby na tym poprzestać, moglibyśmy mieć wrażenie, że to bezduszna perfekcja. Nic z tych rzeczy… Anderszewski dzieli się swoimi myślami i odczuciami, muzyka tli się od emocji. A gdy gra z orkiestrą, jest z nią zwyczajnie zespolony. Gra niewyobrażalnie pięknie…
Można mieć pewność, że Sinfonia Varsovia dotrzyma mu kroku. To mocna marka w muzycznym świecie. Orkiestra występowała na najbardziej prestiżowych światowych scenach, grając u boku największych sław. W ciągu czterech dekad działalności zagrała ponad cztery tysiące koncertów na pięciu kontynentach i nagrała ponad 300 płyt.
A pomyśleć, że zaczęło się tak niewinnie… W kwietniu 1984 roku powiększono skład Polskiej Orkiestry Kameralnej. Impulsem ku temu był przyjazd do Polski legendarnego skrzypka, Yehudiego Menuhina, z którym zespół miał występować. Wspólne koncerty odniosły w kraju ogromny sukces, Menuhinowi powierzono funkcję pierwszego gościnnego dyrygenta. Wkrótce artyści ruszyli na światowe tournée, które zostało przyjęte równie ciepło. Przez lata zespół wypracował sobie mocną pozycję na rynku. Wykonuje szeroki repertuar, od muzyki XVIII wieku po współczesność. Najbliższe dni upłyną pod znakiem klasycyzmu. Czeka nas muzyczna petarda!
Monika Borkowska
Piotr Anderszewski | Sinfonia Varsovia – Wydarzenia – Filharmonia w Szczecinie
Koncert symfoniczny – Sinfonia Varsovia – Polska Filharmonia Bałtycka im. F. Chopina w Gdańsku
mecenas kultury