Requiem na przestrzeni wieków. Historia mszy żałobnej

Fascynacja śmiercią w sztuce sięga wczesnego średniowiecza. W muzyce wyrazem tej fascynacji jest przede wszystkim missa pro defunctis, msza za zmarłych, od pierwszych słów tekstu znana powszechnie jako requiem. Chorałowa msza żałobna stała się źródłem inspiracji dla wielu kompozytorów.

W kulturze średniowiecza można wyróżnić dwa sposoby postrzegania śmierci. Dominuje horror mortis (lęk przed śmiercią), odwołujący się do dramatycznych obrazów sądu ostatecznego oraz Chrystusa jako okrutnego sędziego. Spektakularną reprezentacją idei horror mortis jest XIII-wieczna sekwencja Dies irae (Dzień gniewu). Napisana prawdopodobnie przez Tomasza z Celano, od XIV do XX stulecia wchodziła w skład mszy żałobnej; została usunięta z liturgii dopiero decyzją Soboru Watykańskiego II w latach 60. XX wieku. W muzycznych opracowaniach requiemsekwencja Dies irae jest zazwyczaj najważniejszym elementem dzieła i często przekracza rozmiarami łączną długość wszystkich pozostałych części.

Inny sposób postrzegania śmierci, amor mortis (rozkochanie się w śmierci), przedstawia ją jako radosny moment wyzwolenia z życia doczesnego i szansę na zbawienie.

Od Ockeghema do Zelenki

Specyficzna forma requiem, łącząca stałe i zmienne części mszy chorałowej, miała niewątpliwie wpływ na to, że polifoniczne opracowania mszy żałobnej pojawiły się stosunkowo późno. Pierwsze zachowane wielogłosowe Requiem pochodzi dopiero z epoki renesansu – to dzieło flamandzkiego kompozytora Johannesa Ockeghema, powstałe prawdopodobnie w latach sześćdziesiątych XV wieku (istnieją wzmianki o wcześniejszym o kilka lat Requiem Guillaume’a Dufaya, którego partytura nie dotrwała jednak do naszych czasów). Ockeghem opracował wielogłosowo tylko pięć części mszy, pozostałe zaś wykonywane były jednogłosowo, zgodnie z tradycją chorału gregoriańskiego.

Polifoniczne msze żałobne tworzyli niemal wszyscy wielcy twórcy renesansu. Autorami najbardziej znanych są między innymi: uczeń Ockeghema – Antoine Brumel (w jego Missa pro defunctis z 1516 roku po raz pierwszy pojawia się polifoniczne opracowanie sekwencji Dies irae), jeden z największych twórców epoki – Orlando di Lasso oraz hiszpański kompozytor Tomás Luis da Victoria.

W epoce baroku do najpiękniejszych ujęć requiem należą między innymi utwory Heinricha Bibera, Marca-Antoine’a Charpentiera, a przede wszystkim kilka mszy żałobnych Jana Dismasa Zelenki, czeskiego muzyka działającego na dworze w Dreźnie. Jego najsłynniejsze Requiem D-dur powstało w 1733 roku na uroczystości pogrzebowe elektora Saksonii i jednocześnie króla Polski, Augusta II Mocnego.

Mozart i jemu współcześni

Szczytowym osiągnięciem w historii gatunku jest oczywiście ostatnie, niedokończone dzieło Wolfganga Amadeusza Mozarta Requiem d-moll (1791). Kompozytor napisał w całości tylko Introitus i Kyrie, po których następuje rozbudowana Sequenza (Dies irae) – partytura urywa się po kilku pierwszych taktach jej ostatniego fragmentu, Lacrimosa. Dokończenia tej i czterech kolejnych części podjął się na podstawie notatek i ustnych uwag Mozarta jego uczeń, Franz Xaver Süssmayr, a skomponowane przez niego fragmenty niewiele ustępują tym, które pochodzą spod pióra samego mistrza.

Niezwykle ciekawe Requiem es-moll skomponował w 1798 roku zapomniany dziś kompozytor Józef Kozłowski, dyrektor carskich orkiestr i teatrów w Petersburgu. Dzieło powstało na zamówienie ostatniego króla Polski, Stanisława Augusta Poniatowskiego, który po upadku Rzeczypospolitej osiadł w rosyjskiej stolicy. Przeczuwając nadchodzącą śmierć, zamówił u Kozłowskiego requiem, które – zgodnie z wolą króla – zabrzmiało podczas jego uroczystości pogrzebowych.

Autorem requiem dla siebie samego był natomiast Antonio Salieri. Nie wiadomo, dlaczego w 1804 roku, w pełni sił życiowych i twórczych, postanowił on skomponować utwór przeznaczony do wykonania na własnym pogrzebie. Kompozytor zmarł po 21 latach od powstania dzieła, które nie zabrzmiało jednak podczas uroczystości pogrzebowych, a dopiero kilka tygodni później w jednym z wiedeńskich kościołów.

Do najsłynniejszych mszy żałobnych epoki klasycyzmu należy także Requiem c-moll Luigiego Cherubiniego, wykonane po raz pierwszy w 1817 roku z okazji obchodów 24. rocznicy ścięcia króla Ludwika XVI podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Utwór przyjęty został przez współczesnych z tak wielkim entuzjazmem, że nawet sam Beethoven wyraził życzenie, by wykonany został na jego pogrzebie – i tak też się stało.

Romantyczne requiem

Wiele wspaniałych opracowań mszy żałobnej wyszło spod piór twórców epoki romantyzmu. Skomponowana w 1837 roku Grande Messe des morts Hectora Berlioza poświęcona jest ofiarom rewolucji lipcowej; sam kompozytor uważał to dzieło za swoje najwybitniejsze osiągnięcie. Requiem Berlioza należy do nurtu mszy symfonicznych nieprzeznaczonych do wykonania liturgicznego – nie tylko ze względu na dość swobodne podejście do tekstu mszalnego, ale także na potężne rozmiary i ogromną obsadę: tenor solo, 600-osobowy chór mieszany, olbrzymią orkiestrę symfoniczną i cztery orkiestry dęte.

Jeszcze mniej wspólnego z tradycyjną mszą żałobną ma Ein deutsches Requiem Johannesa Brahmsa z 1868 roku, powstałe po śmierci matki kompozytora. Brahms całkowicie zrezygnował tu z tekstów liturgicznych, dlatego dzieło zaliczane jest raczej do gatunku oratorium. Tekst w języku niemieckim stanowi kompilację różnych wersetów biblijnych poruszających temat śmierci, a całość utrzymana jest w bardzo poetyckim, raczej medytacyjnym niż dramatycznym charakterze.

Do najwspanialszych w dziejach muzyki ujęć mszy żałobnej należy monumentalna Messa da Requiem Giuseppe Verdiego (1874), poświęcona pamięci przyjaciela kompozytora, Alessandra Manzoniego – włoskiego pisarza i działacza politycznego. Przeznaczona na ogromną obsadę, wykorzystuje środki muzyczne i dramaturgiczne o operowej proweniencji – bywa więc złośliwie określana jako „najlepsza opera Verdiego”.

W krańcowo odmiennym, intymnym wręcz charakterze utrzymane jest Requiem d-moll Gabriela Fauré (1887–1890), jedno z nielicznych dzieł tego gatunku nawiązujących do średniowiecznej idei amor mortis. Nie ma tu w ogóle sekwencji Dies irae, a centralnym punktem dzieła jest liryczna aria sopranowa Pie Jesu – prośba do Chrystusa o wieczny odpoczynek dla zmarłych. Fauré – który odnosił się do religii bardzo sceptycznie, mimo pełnienia przez wiele lat funkcji organisty w paryskich kościołach – twierdził, że napisał Requiem dla przyjemności.

Wśród najciekawszych XIX-wiecznych opracowań mszy żałobnej należy wymienić również Requiem d-moll Antona Brucknera (1849), kameralne Requiem Ferenca Liszta (1858), Mszę żałobną g-moll Stanisława Moniuszki (1871) i potężne Requiem b-moll Antonína Dvořáka (1890).

Nowe czasy, nowe drogi

Kompozytorzy XX i XXI stulecia odchodzą coraz dalej od tradycyjnej mszy żałobnej. Często dodają do tekstu liturgii inne teksty religijne bądź świeckie: psalmy i teksty biblijne po angielskuw Requiem Johna Ruttera (1985), japońskie haiku o tematyce związanej ze śmiercią w Requiem Karla Jenkinsa (2005). Czasem wręcz całkiem rezygnują z tekstów liturgicznych – Mieczysław Weinberg w Requiem (1967) wykorzystał poezje o tematyce antywojennej, Paul Hindemith skomponował utwór When Lilacs Last in the Dooryard Bloom’d: A Requiem for those we love (1946) do tekstu poematu Walta Whitmana pod tym samym tytułem, a Hanns Eisler napisał Lenin-Requiem (1937) w ścisłej współpracy z poetą Bertoldem Brechtem.

Nowym zjawiskiem stało się także requiem bez tekstu, czysto instrumentalne – takie utwory skomponowali między innymi Japończyk Toru Takemitsu (Requiem na smyczki, 1957) czy Fin Einojuhani Rautavaara (A Requiem in our time, 1953). Po gatunek mszy żałobnejsięgają czasem również twórcy muzyki rozrywkowej, jak Andrew Lloyd Webber (w jego Requiem z 1985 roku, poświęconym pamięci ojca, uderza kontrast między powagą liturgicznych tekstów i musicalową stylistyką utworu) czy kompozytor muzyki filmowej Zbigniew Preisner (Requiem dla mojego przyjaciela, powstałe w 1997 roku w hołdzie dla reżysera Krzysztofa Kieślowskiego, wzbudziło zażarte polemiki – określenie utworu „apologią kiczu” było jedną z łagodniejszych reakcji jego krytyków).

Requiem współczesne

Do najbardziej znanych ujęć mszy żałobnej w muzyce XX wieku należy monumentalne War Requiem Benjamina Brittena (1962), poświęcone pamięci ofiar II wojny światowej. Oprócz tekstów liturgicznych kompozytor wykorzystał tu wiersze Wilfreda Owena, a utwór zawiera silnie antywojenne, pacyfistyczne przesłanie.

György Ligeti zastosował w swoim Requiem (1965) technikę mikropolifonii – absolutnej niezależności partii poszczególnych głosów i instrumentów, dającej w efekcie wrażenie gęstej masy dźwiękowej. Awangardowe brzmienie utworu skłoniło reżysera Stanleya Kubricka do wykorzystania dzieła młodego, wówczas jeszcze mało znanego kompozytora w ścieżce dźwiękowej słynnego filmu 2001: Odyseja kosmiczna.

Requiem canticles (1966), jedna z ostatnich kompozycji Igora Strawińskiego, to swoiste podsumowanie twórczości rosyjskiego mistrza, który, choć wychowany w obrządku prawosławnym, pisał utwory nawiązujące do tradycji różnych religii. Niezwykle skupione i ekspresyjne dzieło, utrzymane w technice dodekafonicznej, składa się z części wokalnych (wykorzystujących łacińskie teksty liturgiczne) i instrumentalnych. Zgodnie z życzeniem kompozytora zostało wykonane podczas jego pogrzebu.

Do najbardziej niezwykłych opracowań mszy żałobnej należy Requiem (1975) Alfreda Schnittkego, powstałe po śmierci matki artysty. Twórczość religijna w Związku Radzieckim była surowo zabroniona – utwór został więc wykonany po raz pierwszy jako… muzyka teatralna do sztuki Schillera Don Carlos. Typowa dla Schnittkego polistylistyka obejmuje tu zarówno odniesienia do chorału gregoriańskiego, jak i nawiązania do śpiewów prawosławnych; bicie dzwonów sąsiaduje z improwizacyjną w charakterze partią organów, a efektu dopełniają niemal jazzujące brzmienia zestawu perkusyjnego.

Refleksyjne Requiem für Larissa (1999), zaliczane do najwspanialszych dzieł ukraińskiego twórcy Walentyna Sylwestrowa,powstało po śmierci żony kompozytora, muzykolożki Łarysy Bondarenko. Obok swobodnie dobranych fragmentów łacińskich tekstów liturgicznych pojawia się tu poezja ukraińskiego wieszcza Tarasa Szewczenki, a w warstwie muzycznej słychać nawiązania do wcześniejszych kompozycji Sylwestrowa – pracując nad Requiem, był on przekonany, że będzie to jego ostatnie dzieło. Na szczęście los zadecydował inaczej.

Trwające zaledwie kilka minut, ale niezwykłe poruszające Requiem na skrzypce solo Igora Lobody powstało w 2014 roku, po aneksji Krymu przez Rosję. Gruziński kompozytor wykorzystał w utworze melodię jednej z najważniejszych ukraińskich pieśni patriotycznych – Ryczy i jęczy Dniepr szeroki do słów Tarasa Szewczenki. Dedykowane ofiarom rosyjskiej agresji dzieło powstało z inspiracji skrzypaczki Lisy Batiashvili, która była jego pierwszą wykonawczynią, ale obecnie coraz częściej pojawia się w repertuarze wykonawców z całego świata.

Polskie requiem

Niezwykłe ujęcie mszy żałobnej zaprezentował Roman Maciejewski, polski kompozytor działający w Szwecji. Prawykonanie jego Requiem (1959) podczas festiwalu „Warszawska Jesień” wzbudziło konsternację krytyków i entuzjazm publiczności – oto w latach szalejącej awangardy Maciejewski odważył się zaprezentować dzieło utrzymane w tradycyjnej stylistyce, niemal tonalnej harmonii, nieeksperymentujące ani z formą, ani z językiem muzycznym, inspirowane muzyką przeszłości – a jednocześnie przejmujące, poruszające, wstrząsające, zachwycające głębią przeżyć duchowych. Kompozytor zadedykował utwór „ofiarom ludzkiej ignorancji, ofiarom wojen wszech czasów, ofiarom kaźni tyranów, ofiarom ludzkiego bezprawia, ofiarom łamania Boskiego porządku natury”.

Kameralne Kleines Requiem für eine Polka (1993) Henryka Mikołaja Góreckiego to kompozycja instrumentalna, przeznaczona na fortepian i 13 instrumentów. Tytułowa polka to czeski taniec ludowy, nie zaś osoba narodowości polskiej – kompozytor zdradził kiedyś, że utwór powstał jako wyraz żalu po rozpadzie Czechosłowacji.

Monumentalne Polskie Requiem należy do najwybitniejszych dzieł Krzysztofa Pendereckiego. Inspirowany wydarzeniami społeczno-politycznymi utwór dojrzewał w głowie kompozytora przez wiele lat. Jako pierwsza – na zamówienie Lecha Wałęsy i „Solidarności” – powstała Lacrimosa (1980), poświęcona poległym w 1970 roku gdańskim stoczniowcom i prawykonana podczas odsłonięcia ich pomnika przed Stocznią Gdańską. Następne było Agnus Dei, wykonane podczas pogrzebu prymasa Stefana Wyszyńskiego. Kolejne części poświęcone są między innymi powstaniu warszawskiemu, św. Maksymilianowi Kolbemu, ofiarom zbrodni katyńskiej. Pierwsza wersja dzieła zabrzmiała w 1984 roku; później kompozytor dopisał jeszcze Sanctus, a po śmierci papieża Jana Pawła II – instrumentalną Chaconne (2005).

Do najnowszych opracowań mszy żałobnej w muzyce polskiej należy Requiem Pawła Łukaszewskiego (2014). Kompozytor pozostaje tu wierny tradycji katolickiej muzyki liturgicznej, a poszczególne części utworu poświęcone są bliskim mu osobom, które odeszły w okresie poprzedzającym powstanie utworu. Zgodnie z zaleceniami Soboru Watykańskiego II nie ma tu sekwencji Dies irae, jej miejsce zajmuje natomiast Alleluja. „Z mojego Requiem ma płynąć nadzieja, wiara w nowe życie” – mówił kompozytor. „Jest to Requiem dla ludzi i każdy człowiek może tę muzykę odebrać osobiście, w sposób indywidualny, z nadzieją na to lepsze życie również i dla niego”.

Paweł Markuszewski


Opublikowano

w

Tagi: