Serce nie sługa. O tym jak polska myśl kwitła w Bawarii

W Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu jeszcze do 10 lutego obejrzeć można wystawę Polscy monachijczycy. Zaprezentowano tu 40 prac artystów działających od pierwszej połowy XIX do początku XX wieku. Ekspozycja jest bardzo różnorodna – tematycznie, stylistycznie i pod względem ekspresji. Mamy tu polski folklor, lokalne krajobrazy, scenki rodzajowe, historyczne, ale też wątki patriotyczne.

Monachium w XIX wieku było prężnie działającym ośrodkiem artystycznym. Mogło się poszczycić świetną kadrą profesorską i prężnie działającym rynkiem sztuki. Między 1830 a 1914 rokiem w stolicy Bawarii przebywało ponad 600 polskich twórców, z czego 322 zapisanych było do Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wyjazdy do Monachium nasiliły się po upadku Powstania Styczniowego. Polscy monachijczycy byli grupą różnorodnych artystów. Łączyła ich wspólna historia, pochodzenie i idea. Poza tym nie było ścisłych reguł, ograniczeń stylistycznych, narzuconych tematów. To sprzyjało konsolidacji środowiska, które zachowało całkowitą swobodę twórczą.

Na wystawie w Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu prezentowane są prace 35 malarzy pochodzące ze zbiorów Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki. Są tu obrazy m.in. Jana Nepomucena Głowackiego, Juliusza Kossaka, Józefa Chełmońskiego, Jacka Malczewskiego, Józefa Brandta, Olgi Boznańskiej, Juliana Fałata a nawet Jana Matejki. Tak jak różne było środowisko polskich monachijczyków, tak różne są tematy przez nich podejmowane. Pojawiają się tu sceny batalistyczne, pejzaże, martwa natura czy polska wieś. Równie szeroka jest rozpiętość czasowa powstania prac, najstarsza pochodzi z 1832 r. (Zarzecze Jana Nepomucena Głowackiego), a najmłodsza z 1927 r. (Apoteoza ludowej muzyki i śpiewu Stanisława Batowskiego Kaczora).

Jan Matejko, Stopka Królowej Jadwigi, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki im. B. G. Woźnickiego

Znajduje się tu m.in. Stopka Królowej Jadwigi Jana Matejki. Finalny obraz nigdy nie powstał. Znany jest tylko ołówkowy szkic a także wykonany w 1857 r. szkic olejny, który na co dzień znajdował się w zbiorach Lwowskiej Galerii Sztuki. I to ta właśnie praca prezentowana jest w radomskim muzeum. Matejko odniósł się do legendy, która głosiła, że wśród zgromadzonych na placu budowy kościoła Karmelitów na Piasku pojawić się miała Jadwiga Andegaweńska. Oparła nogę na kamieniu, by jeden z murarzy wyczyścił jej zakurzony trzewik. Na kamieniu pozostał odcisk stopy Jadwigi. Kamień został wmurowany w ścianę kościoła. W 1656 r. świątynia została zniszczona przez Szwedów. Podczas odbudowy odcisk stopy wmurowano w narożnik kaplicy i tam znajduje się do dziś.

Marceli Maszkowski, Portret matki, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki im. B. G. Woźnickiego

Na wystawie obejrzeć można również piękny Portret matki z ok. 1860 r., Marcelego Maszkowskiego. Maszkowski zmarł młodo, w wieku zaledwie 25 lat. Malarzami byli również jego ojciec i brat. Tworzył zaledwie przez dwanaście lat. Najbardziej lubił rysunek, w tej technice czuł się najlepiej. Być może dlatego, że nie przeszkadzała mu tu wada wzroku – Marceli, jak pisał Izydor Jabłoński-Pawłowicz w książce Wspomnienia o Janie Matejce – zamiast koloru czerwonego widział zielony. Rysunek dawał mu poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Nie zachowało się zbyt wiele prac artysty. Są to głównie rysunki ołówkiem, akwarele i kilka obrazów olejnych. Znajdują się w Muzeum Narodowym w Krakowie i w Lwowskiej Galerii Obrazów. A teraz jeden z nich, Portret matki, można obejrzeć w Radomiu. Tchnie od niego spokojem i miłością, namalowany został z niezwykłą dbałością o detale, utrzymany w pięknej kolorystyce.

Znalazły się tu także obrazy Seweryna Bieszczada, których tematyką jest wieś i folklor. Artysta uwieczniał sceny obyczajowe i rodzajowe, głównie z życia wsi – malował wesela, pogrzeby, chrzty, odpusty i jarmarki. Nawiązywał też do literatury polskiej, m.in. Pana Tadeusza i Balladyny. Na wystawie prezentowane są prace Do chrztu i Pogrzeb wiejski z 1880 r. To realistyczne malarstwo, oddające detale związane z lokalnymi strojami, zwyczajami. Sceny wkomponowane są w wiejski pejzaż. Co ciekawe, emocje towarzyszące obu sytuacjom są skrajnie odmienne i przekładają się na przyrodę, która – zdaje się – jednoczy się z ludzkimi uczuciami. W jednym przypadku jaśnieje słońcem, mieniąc się ciepłymi barwami, w drugim – zieje chłodem.

Seweryn Bieszczad, Do chrztu, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki im. B. G. Woźnickiego
Seweryn Bieszczad, Pogrzeb wiejski, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki im. B. G. Woźnickiego

Do folkloru nawiązuje również obraz Przed karczmą Jacka Malczewskiego (ok.1885-1890 r.). Przedstawia rozgrzanych karczmianą atmosferą ludzi, którzy wyszli na wiejską drogę zimową porą. Jedni jeszcze tańczą, inni uprawiają zaloty, jeszcze inni palą, obserwują, rozmawiają. Można by na tym poprzestać. Ale gdy przyjrzeć się wnikliwiej, można odnieść wrażenie, że postaci są z innego świata niż ten realny. Krzykliwe czerwone i pomarańczowe elementy strojów, kwieciste chusty, zdobione kubraki skrajnie kontrastują z otoczeniem. Wiejska droga, przy której stoi karczma, pozbawiona jest uroku, malarz oddał ją bez zbytnich sentymentów. Miejscami jest wydeptana, brudny śnieg wymieszany jest z gliną, a na środku leżą zwierzęce odchody. To nie idylla…

Jacek Malczewski, Przed karczmą, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki im. B. G. Woźnickiego

Kolorowe postaci wyłaniają się z tego spowitego chłodem pejzażu niczym zjawy. Tańcząca para w centralnej części płótna niby jest, ale nie do końca – przebijają przez nią postaci z dalszych planów. Kobiece biało-niebieskie zapaski, czyli fartuchy, wtapiają się w zimowy pejzaż. Nie wiadomo tylko, czy ludzie z tej brudnej bieli się dopiero wyłaniają, czy też ziemia ich już na nowo wciąga. To wstęp do późniejszych zabiegów tak charakterystycznych dla Malczewskiego – łączenia świata realnego z fantastycznym, postaci rzeczywistych z mitycznymi czy baśniowymi.

Konie fascynowały malarzy od zawsze. Budzą zachwyt i sympatię, kojarzone jako oddane człowiekowi stworzenia. Nie brakuje ich również na radomskiej wystawie. Wystarczy choćby wspomnieć pracę Juliusza Kossaka Tabun koni (1879) i jego syna Wojciecha Kossaka Epizod z 1812 r. (1904). Obie skrajnie różne. Pierwsza ukazuje zwierzęta na tle niezwykle pięknego pejzażu, druga – w kontekście historycznym, podczas odwrotu wojsk napoleońskich spod Moskwy. Pierwsza statyczna – druga niezwykle dynamiczna. Pierwsza na tle zieleni pól i łąk, druga w spowitym zimą krajobrazie. Pierwsza tchnąca spokojem, druga kipiąca od emocji.

Juliusz Kossak, Tabun koni, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki im. B. G. Woźnickiego
Wojciech Kossak, Epizod z 1812 roku, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki im. B. G. Woźnickiego

Bardzo pięknie prezentuje się Zima Michała Gorstkina – Wywiórskiego (1903). Malarz był mistrzem pejzażu, uznanym jeszcze za życia. Jego prace budziły zachwyt, chętnie kupowali je kolekcjonerzy. Tematyka w połączeniu z warsztatem artysty, zmysłem obserwacji i wyjątkowym podejściem do światła, które w jego pracach odgrywa bardzo istotną rolę, sprawiły, że miał on wielu zwolenników. Zimowy pejzaż z rzeką to typowy przykład tchnącego realizmem stylu Gorstkina-Wywiórskiego. Rzeka płynąca w dal, oddalająca się od oglądającego, wciąga w głąb obrazu. Marszcząca się woda wskazuje wyraźnie kierunek, w którym wieje wiatr. Odblaski na śniegu sygnalizują, że słońce chyli się ku zachodowi. Żółtawy odcień pojawiający się na śniegu przełamuje nieco chłód bieli, granatu i fioletu. To światło wyraźnie przyciąga uwagę, stanowiąc wyróżnik artysty.

Michał Gorstkin – Wywiórski, Zima, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki im. B. G. Woźnickiego

I na koniec jeszcze mocny akcent patriotyczny – Witold Pruszkowski, Na zesłanie w Sybir (ok. 1893). Nastroje zesłańców wiernie oddaje przyroda. Surowa zima, zawieja podnosząca tumany śniegu wysoko w górę, nadchodząca ciemność, bezduszny bezkres… Z rozmytego pustkowia ziejącego grozą wyłania się grupa zesłańców i ich konwojent. Przed nimi znak graniczny Imperium Rosyjskiego, za nimi krzyże tych, którzy podczas poprzednich przemarszów nie doszli do celu. Kraina wiecznych śniegów i wiecznej tęsknoty… Wizja Pruszkowskiego jest przerażająca, ale jednocześnie fantastyczna – przez zatarcie konturów, przez mrok, w którego w głębi tlą się resztkami sił promienie zachodzącego słońca, wreszcie przez nastrój. Nadchodząca noc jest symboliczna, mrok spowija ziemię i dusze więźniów, a jedyne dźwięki, jakie towarzyszą przemarszowi, to odgłos wiejącego wiatru i równomierne skrzypienie śniegu pod nogami nieszczęśników.

Witold Pruszkowski, Na zesłanie w Sybir, Lwowska Narodowa Galeria Sztuki im. B. G. Woźnickiego

Przebija przez tę wizję romantyczna ekspresja. Inspiracją był dla malarza poemat Juliusza Słowackiego Anhelli, w którym młodzieniec o imieniu Anhelli odbywa podróż po krainie Sybiru wraz ze swym przewodnikiem, Szamanem. Poemat ten inspirował też Jacka Maczewskiego w jego malarskich wizjach. Syberia jawi się w oczach artystów jako „białe piekło” polskich zesłańców, miejsce ich fizycznego i duchowego uciemiężenia.

To zaledwie kilka przykładów prac z kilkudziesięciu zgromadzonych na radomskiej ekspozycji. Warto poobcować z tą intrygującą sztuką, poszukać w jej różnorodności czegoś osobistego, co poruszy i skłoni do zamyślenia. Tym bardziej, że wizyta w radomskim muzeum to również doskonała okazja, by zwiedzić wystawę stałą poświęconą malarstwu Jacka Malczewskiego, który urodził się w Radomiu. Ale to już temat na odrębny tekst. Kolejna relacja już wkrótce!

Monika Borkowska

Link do wydarzenia: Polscy Monachijczycy (muzeum.edu.pl)

mecenas kultury


Opublikowano

w

Tagi: