„Sztuka widzenia”. Nowosielski na Zamku Królewskim

Jerzy Nowosielski, Wojciech Fangor, Stefan Gierowski, Władysław Hasior, Teresa Pągowska, Tadeusz Kantor – to tylko niektórzy twórcy, których prace można oglądać na Zamku Królewskim w Warszawie. Wystawa jest okazją do spotkania ze sztuką XX wieku, naznaczoną bolesną historią – powszechną i indywidualną – poszukującą adekwatnych środków wyrazu w obliczu zupełnie nowej rzeczywistości, z którą przyszło się mierzyć artystom będącym przecież ludźmi z krwi i kości…

Ten rok obfituje w wystawy dzieł Jerzego Nowosielskiego ze względu na setną rocznicę urodzin malarza. Było już sporo okazji, by obcować z jego obrazami, teraz nadarza się kolejna. Wyjątkowa, bo nie monograficzna. Spojrzenie artysty na życie, sztukę, człowieczeństwo zestawione jest ze spojrzeniem innych twórców.

– Mamy końcówkę roku Nowosielskiego, odbyło się już kilka dużych wystaw poświęconych temu artyście. Pomyśleliśmy, że kolejna wystawa monograficzna byłaby już czymś zbyt oczywistym, znanym i przyswojonym, niewiele nowego dałoby się dodać. Stąd pojawił się pomysł, by pokazać Nowosielskiego na tle. To tło w tym przypadku nie jest ani uzupełnieniem, ani aneksem, ani dodatkiem – to jest coś zupełnie innego. Tło w tym wypadku to współdziałanie i istotny kontekst kilkudziesięciu znakomitych artystów polskich drugiej połowy XX w. i pewien dialog, który się wywiązuje między nimi wszystkimi i między publicznością. To jest również sytuacja, w której możemy pokazać kondycję polskiego malarstwa czy szerzej – sztuki – na przełomie tysiącleci – mówił dyrektor Zamku Królewskiego, Wojciech Fałkowski.

Tadeusz Kantor, Kompozycja (1963)
Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu
Jerzy Nowosielski, Abstrakcja (1974)
Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu

Wystawa „Sztuka widzenia. Nowosielski i inni” została zorganizowana wraz z Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu. Znalazło się na niej prawie 80 obrazów z radomskiego muzeum oraz dzieła udostępnione przez inne instytucje oraz pożyczone z kolekcji prywatnych. Można tu obejrzeć 33 prace Jerzego Nowosielskiego. Dużo się mówi o fascynacji artysty sztuką bizantyjską, metafizyką ikon, o balansowaniu na granicy erotyki i mistycyzmu, inspiracjach surrealizmem, fascynacją abstrakcją. Wszystko to w tej ekspozycji widać. Jak podsumował historyk sztuki Mieczysław Porębski, twórczość malarza jest rozpięta „pomiędzy świętością ikony a cielesnością materii”.

Ja – twórca?

Organizatorzy zapraszają widzów do wspólnego aktu tworzenia poprzez świadomy kontakt z dziełem. „Każdy odbiorca jest właściwie też artystą, bo jeżeli włącza się w proces wchodzenia w głąb tak zwanego dzieła sztuki, to sam tworzy, i tutaj jego wolność jest też w jakimś sensie nieograniczona” – taki cytat samego autora otwiera wystawę. Czy to jednak nie jest zbyt duża odpowiedzialność? Zwłaszcza że mowa o sztuce XX wieku, niełatwej w odbiorze, nieoczywistej. Czy tak trudne zadanie można postawić przed widzami, z których nie każdy jest przecież historykiem sztuki?

Można! – przekonują kuratorzy wystawy, Monika Przypkowska z Zamku Królewskiego i Paweł Witkowski z Mazowieckiego Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu. – To są piękne prace, nawet osoby niezwiązane na co dzień ze sztuką z pewnością się nimi zachwycą – fakturą, kolorem, ekspresją, którą ta sztuka niesie. Jeśli ktoś przyjdzie i stanie choć przed jednym obrazem, który nim wstrząśnie, to wystawa będzie sukcesem. A mamy tu ponad sto dzieł autorstwa ponad 40 najwybitniejszych polskich artystów okresu powojennego – mówił Witkowski.

Monika Przypkowska podkreślała, że wystawa została pomyślana tak, by można było intuicyjnie przez nią przejść, aby również niewyedukowani artystycznie odbiorcy sztuki poczuli się na niej bezpiecznie. – Dołożyliśmy starań, by widz miał poczucie komfortu. Chcieliśmy go zainspirować, pobudzić, ale też dać momenty wytchnienia. Tak jest zbudowany rytm tej wystawy – chwilami wycisza, kiedy indziej pobudza i intryguje. Jest ona oczywiście atrakcyjna również dla specjalistów, którzy będą mieli okazję obejrzeć na żywo wartościowe dzieła, które nieczęsto można podziwiać – mówiła.

Jerzy Nowosielski, Akt z lustrem (1977), Kolekcja prywatna

Wojenne pokolenie

Wystawa podzielona jest na cztery kręgi narracyjne – surrealizm, cielesność, eschatologia i abstrakcja. Surrealizm, podważający racjonalne podejście do sztuki, w przypadku części artystów stał się leczącym wojenną traumę epizodem, dla innych – językiem wyrazu, który pozostał z nimi na stałe, przesyconym erotyką, senną metaforą.

Powojenne traumy widoczne w pracach artystów są dojmujące i elektryzujące. Jak choćby u Jonasza Sterna. Malarz po zajęciu Lwowa w 1941 przez hitlerowców został osadzony w getcie. Z getta wysłano go do obozu zagłady w Bełżcu, ale udało mu się zbiec podczas transportu. Wrócił do Lwowa. W 1943 r. podczas likwidacji getta ocalał z masakry, przykryły go rozstrzelane ciała. Te przejścia odcisnęły trwały ślad w jego twórczości. Na wystawie zaprezentowana jest mozaika z kości – Kompozycja błękitna z 1978 roku. Możne ją interpretować na rozmaite sposoby. Układ elementów przywodzi na myśl różne skojarzenia i obrazy. Poetyckie wizje, którym chcielibyśmy ulec, ostatecznie i tak sprowadzą nas na ziemię. Finalnie pozostanie to przecież zbiór kości.

Jonasz Stern, Kompozycja błękitna (1978)
Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu

Obrazów, w których odbija się piętno cierpienia i traumy, jest tu bardzo wiele. Kaci o bezbarwnych plastikowych twarzach, pozbawionych emocji i ludzkich odczuć, odczłowieczone ofiary, rozpacz, otępienie. Dotyczy to również prac Nowosielskiego, wspomnieć można choćby Villa dei Misteri (1982 rok), gdzie wzdłuż ram okalających centralną postać pojawiają się kobiety przyjmujące wygląd uproszczonych figurek. Można by je posądzić o wykonywanie ćwiczeń, ale przebija z nich coś niepokojącego, co może wskazywać na cierpienie, nieszczęście, tortury; czasem przypominają one owinięte w całun ciała…

Jerzy Nowosielski, Villa dei Misteri (1982)
Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu
Fragment obrazu

Dyskusja o cielesności

Ważnym aspektem ekspozycji jest cielesność. Jak piszą autorzy wystawy, kobiety malowane przez Nowosielskiego wydane są na łup patrzącego, zatopione we własnych myślach, zawieszone w czasie. „Nie próbują skryć się przed wzrokiem ciekawskich, ale też nie kokietują, prężąc się w ponętnych pozach. Chwila, w której zostały przedstawione, jest wiecznością. Ich ciała są hołubione i ubóstwione przez malarza, czasem jednak – drastycznie przecięte krawędzią płótna, zduszone kadrem kompozycji – wydają się być poddane jakiejś opresji, a bywa że i ewidentnej torturze”.

On sam pisał: „Jak każdy człowiek z krwi i kości podlegam fascynacji Erosem. Jest w tym zarazem grzeszność i świętość. Ja ciągle walczę z grzechem pierworodnym w swojej świadomości a ponieważ to kobieta skusiła mężczyznę i doprowadziła do grzechu, więc ja chcę tę wizję kobiety w mojej świadomości tak przerobić, aby mnie już więcej nie kusiła do grzechu”.

W jaki sposób? Sprowadzając ją do uproszczonego symbolu, redukując, pozbawiając osobowości, rozczłonkowując. Takie obrazy jak Striptease z 1967 roku nie mają nic wspólnego z lubieżnością, wyuzdaniem, erotyką w potocznym tego słowa rozumieniu. To mechaniczna czynność. Zdejmujące ubrania kobiety są jak robotnice przebierające się do swojej zmiany w fabryce. Wygląda to tak, jak gdyby za chwilę miały zarzucić na siebie roboczy fartuch. Liczne akty zebrane na wystawie nie prezentują ponętnych istot. To fragmenty postaci sprowadzone do obiektów, czasem przychodzi na myśl, że ręce czy nogi są prześwietlone, że przez skórę przebijają kości.

Jerzy Nowosielski, Striptease (1967) / Muzeum Narodowe w Krakowie

Z perspektywą męskiego spojrzenia dyskutują artystki, jak choćby Maria Pinińska – Bereś, która w swojej pracy prezentowanej na wystawie pyta wprost: Czy kobieta jest człowiekiem? (1972 r.). Prezentuje formę kostiumu kąpielowego, będącego w istocie częścią kobiecego ciała, z etykietą: „data produkcji, data ważności”, buntując się wobec uprzedmiotowienia kobiecego ciała. Podobnie można interpretować prace Jadwigi Sawickiej. Obraz Bluzka damska z 1997 roku, który można oglądać na wystawie, umieszczony w tym konkretnym kontekście, również może być odczytany jako brak zgody na przedmiotowe traktowanie kobiecej cielesności. To jest to, co zostało po zawłaszczeniu ciała kobiety – przedmiot, pustka, cisza. Jakby dusza uleciała z ciała. Swoisty anty-akt.

Jadwiga Sawicka, Bluzka damska (1997)
MCSW Elektrownia w Radomiu
Maria Pinińska – Bereś, Czy kobieta jest człowiekiem? (1972 r.), Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu

Co chciał, to pokazał”

Abstrakcja to ostatnia, ale niezwykle ważna część ekspozycji. Nowosielski pisał: „(…) sztuka abstrakcyjna stwarza możliwość kontaktu z ‘wielkościami duchowymi’ i rzeczywistością duchową nie na naszą miarę, do której dostęp bez istnienia właśnie sztuki abstrakcyjnej byłby prawdopodobnie zupełnie niemożliwy. Obrazom nie wolno zadawać pytania ‘co artysta chciał?’. Trzeba obraz oglądać i brać takim jakim jest. Chciał dokładnie to, co namalował, i wszystko co chciał, to pokazał, a więcej nic nie chciał”. Abstrakcja definitywnie zrywa z zasadą odwzorowywania natury, to eksplozja siły twórczej w najczystszej postaci.

Obrazom Nowosielskiego towarzyszą tu m.in. prace Wojciecha Fangora, Jerzego Skarżyńskiego, Tadeusza Kantora. Zwieńczeniem wystawy jest czerwone pulsujące koło Fangora, rozmyte jakby wyłaniało się z iluzorycznego świata. Znajduje się ono zupełnie niedaleko od abstrakcji Nowosielskiego, również z czerwonym kołem w centralnej części pracy.

Wojciech Fangor, M 18 (1968), Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu

Gdy kończyłam oglądać wystawę, byłam ostatnią zwiedzającą. Zostały już tylko kobiety opiekujące się salami (w bardzo różnym wieku – osoby starsze i młodziutkie dziewczyny) oraz pracownicy techniczni. Pięknym doświadczeniem było obserwowanie ich spotkania ze sztuką – rozmowy, poszukiwania, usiłowanie dojścia do sedna, analizy. Były nieskrępowane, nikt poza mną już tam nie został. Stawiały na głos pytania, szukały odpowiedzi. Nie było podziałów, nie grał roli wiek, doświadczenie. Usiłowały razem z tych rozsypanych elementów coś zbudować. W tym chyba tkwi siła sztuki. Że motywuje do poszukiwań. I do współtworzenia właśnie. Miał rację Nowosielski. Faktycznie, odbiorca sztuki w jakimś sensie jest również artystą.

Monika Borkowska

Link do wydarzenia: Sztuka widzenia. Nowosielski i inni | Zamek Królewski w Warszawie (zamek-krolewski.pl)

mecenas kultury


Opublikowano

w

Tagi: