Trzech Królów Śpiących. Mędrcy ze Wschodu w najurokliwszym wydaniu

Na wąskim łożu, pod jedną narzutą, na tej samej poduszce śpi trzech panów – jeden brodaty, drugi wąsaty, a w środku najmłodszy bez zarostu. Panowie są raczej bez odzieży, ale na głowach mają korony. Można by wysnuć bardzo błędne wnioski co do znaczenia tego przedstawienia, gdyby nie czwarta postać. Anioł za łożem pozwala nam przypuszczać, że nie wydarzyła się tu historia, o której trzech koronowanych bohaterów po przebudzeniu wolałoby jak najszybciej zapomnieć. To scena wyrzeźbiona w XII wieku na jednej z kolumn burgundzkiej katedry w Autun, a śpiące postaci to Trzej Królowie, których anioł ostrzega we śnie przed Herodem.

Trzech Królów Śpiących. Mędrcy ze Wschodu w najurokliwszym wydaniu
„Sen Trzech Króli”, fot. Cancre, CC BY-SA 4.0, Wikimedia, [kadrowane]

Historia jest powszechnie znana. Trzech mędrców ze Wschodu podążało za gwiazdą prowadzącą ich do nowonarodzonego króla żydowskiego. Trafili na dwór aktualnego króla – Heroda, którego nieszczególnie ucieszyła wiadomość o tym, że właśnie przyszedł na świat konkurent. Herod poprosił więc swoich dalekowschodnich gości o informację zwrotną, kiedy już namierzą małego, aby sam mógł złożyć następcy przyjacielską wizytę. Mędrcy chłopca znaleźli, przekazali mu złoto, kadzidło i mirrę, ale do Heroda już nie wrócili. Jak pisał ewangelista Mateusz: „A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny”.

Nic się nie zgadza

I tu zaczynają się schody. Mateusz jest jedynym ewangelistą, który opisuje wizytę mędrców. Co więcej, według jego słów nie byli to żadni królowie i właściwie nie wiadomo, ilu ich tak naprawdę przybyło. Nie mamy też konkretnej informacji, kto im przekazał we śnie nakaz o zmianie przebiegu drogi powrotnej. W tekście biblijnym anioły czasem pojawiają się jako posłańcy z informacją od Boga, którą przekazują ludziom we śnie, ale w przypadku mędrców ewangelista jasno tego nie określa.

Tradycja zbudowała wokół naszych bohaterów wiele dodatkowych historii. Mędrcy z czasem stali się królami – konkretnie trzema królami, choć są przekazy mówiące, że małego Jezusa odwiedziło nawet dwunastu gości ze Wschodu. Nadano im konkretne imiona – Kacper, Melchior i Baltazar. Ewangelie apokryficzne podają nawet krainy, z których panowie przybyli. Jest to teren od wschodniej Afryki, przez środkową Azję i Indie, po zupełnie fantastyczne, nieistniejące terytoria. To dlatego na wielu obrazach przedstawiających pokłon Trzech Króli wokół Świętej Rodziny widzimy trzech mężczyzn, których bogaty ubiór i insygnia władzy określają sprawowaną funkcję, a kolor skóry jednego z nich ewidentnie wskazuje na afrykańskie pochodzenie. Z tekstem ewangelii Mateusza niewiele ma to jednak wspólnego.

Geertgen tot Sint Jans, Pokłon Trzech Króli, ok. 1490 r.

Królowie na kapitele!

Zapomnijmy jednak na chwilę o gotyckich i nowożytnych przedstawieniach malarskich pokłonu Trzech Króli, przebogatych w szczegół i kolor. Spójrzmy na naszych stłoczonych na wąskim łożu trzech nagich mężczyzn i anioła z kościoła w Autun. To przeurocze przedstawienie jest płaskorzeźbą wykonaną na kamiennym kapitelu (czyli górnym zwieńczeniu) jednej z kolumn katedry pod wezwaniem św. Łazarza. Wszystkich kapiteli w świątyni było ponad sześćdziesiąt, a ich dekoracja rzeźbiarska jest równie ujmująca, jak przedstawienie śpiących władców.

Trzej Królowie, Sen Trzech Króli
„Sen Trzech Króli” i „Adoracja Dzieciątka”, kapitele kolumn z katedry p.w. św. Łazarza w Autum,
ok. 1130 r., warsztat mistrza Gislebertusa

Kapitele – zazwyczaj szersze od głównego trzonu kolumny – zawsze były świetnym miejscem do eksponowania różnego rodzaju dekoracji rzeźbiarskiej w formie płaskorzeźby właśnie. W czasach starożytnych najczęściej umieszczano na nich formy geometryczne, zoomorficzne lub roślinne, ale kiedy w Europie zapanowała średniowieczna sztuka romańska, kapitele stały się elementem dydaktyki chrześcijańskiej. Umieszczano na nich sceny ze Starego i Nowego Testamentu, ale także mistyczne stwory i bestie, który miały ostrzegać przed grzechem. Pod względem narracyjnym romańskie kapitele absolutnie zdystansowały swoich antycznych poprzedników. Niestety – nie pod względem formy.

Gdzie są rzeźbiarze z tamtych lat?

Koniec Cesarstwa Zachodniorzymskiego w V wieku i narodziny nowej epoki – średniowiecza, nie oznaczały dobrego czasu dla sztuki. Na scenę europejskiej polityki i kultury wchodzą wówczas ludy nazywane niekiedy barbarzyńskimi, których twórczość – w porównaniu do sztuki Cesarstwa – była wręcz prymitywna. Upadek rzeźby stał się niemal całkowity. Wolnostojąca, pełnopostaciowa rzeźba praktycznie przestała istnieć. Obserwując wczesnośredniowieczne, powiązane z architekturą proste, linearne płaskorzeźby, można zadać pytanie: co sprawiło, że antyczni rzeźbiarze nagle zeszli ze sceny? Dlaczego umiejętności Lizypa, Praksytelesa czy Myrona zostały zupełnie zapomniane, a rozwój rzeźby właściwie zatrzymał się na kilkaset lat?

Na szczęście wraz z nadejściem drugiego tysiąclecia naszej ery rozpoczyna się okres romański w sztuce europejskiej, a wraz z nim następuje powolne odradzanie się tej dziedziny sztuki. Wprawdzie rzeźba wciąż nie pojawia się samodzielnie i pozostaje powiązana z architekturą, ale niektóre regiony – w tym francuska Burgundia – stwarzają warunki, dzięki którym sztuka, a szczególnie rzeźba, może wreszcie rozkwitnąć. Najintensywniej rozwijającymi się ośrodkami sztuki tego regionu był największy klasztor Europy Zachodniej – benedyktyńskie opactwo w Cluny, a także opactwo w Vazelay i oczywiście katedra świętego Łazarza w Autun, gdzie na jednym z kapiteli wykuci w kamieniu trzej królowie śpią pod okiem skrzydlatego anioła.

Katedra w Autun
Katedra w Autun

Sztuka nie dla nas?

Ta rzeźba nie rzuca na kolana. A jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest w tego typu przedstawieniach coś niezwykle ujmującego. Ich prostota wzrusza. Na kapitelu przedstawiającym sen Trzech Króli widzimy trzech mężczyzn, których od zwykłych ludzi różni tylko to, że mają korony. Są stłoczeni w jednym łóżku i przykryci okrągłą kapą obszytą ozdobną lamówką. Stojący za łóżkiem anioł palcem delikatnie dotyka nagiej ręki jednego z królów, budząc go, zaś drugą ręką wskazuje gwiazdę, która ma prowadzić wędrowców z powrotem. Czy jednak brak perspektywy albo silne uproszczenia naprawdę przeszkadzają nam w odbiorze tego wizerunku?

Jednego możemy być pewni – wszystkie te mankamenty na pewno nie przeszkadzały pielgrzymom, którzy w XII wieku przybywali do Autun, aby pomodlić się do świętego Łazarza, którego relikwie spoczywały w katedrze. Sztuka ich czasów miała być przede wszystkim czytelna, miała być przewodnikiem, który przeprowadzi niepiśmiennych zazwyczaj odbiorców przez teologiczne i historyczne meandry Starego i Nowego Testamentu. I to dla nich właśnie – a nie dla nas – była tworzona. Pamiętajmy o tym, oglądając z dzisiejszej perspektywy średniowieczne dzieła sztuki.

Jolanta Boguszewska


Opublikowano

w

,

Tagi: