Rozpoczęła się piąta edycja Radziejowickich Wieczorów Jazzowych. Cykl otworzył koncert Piotra Wojtasika i jego kwintetu z gościnnym udziałem Anny Marii Jopek. To była duża dawka energii i mocy!
Przestrzeń w muzyce to coś, co uwodzi wielu twórców. Malują pejzaże długimi dźwiękami, nasyconymi harmoniami, pokazując w zamkniętej ostatecznie formie, jak wyglądać może nieskończoność. Ta przestrzeń, oddech, jest charakterystyczną cechą muzyki Piotra Wojtasika, o czym sam artysta opowiadał wielokrotnie w wywiadach. Podkreślał też, że siła muzyki nie tkwi wyłącznie w dźwiękach. To również duch, który będzie istniał tak długo, jak długo istnieć będą ludzie. – Jesteśmy w fazie końcowej zachłyśnięcia się etykietami na produktach. Ludzie zwrócą się w stronę ducha, bo to naturalna potrzeba egzystencji, niezbędna do życia jak tlen, woda czy jedzenie – zaznaczał. Wojtasik idzie konsekwentnie swoją drogą, nie oglądając się na mody. Pozostaje wierny swojej wrażliwości i estetyce. Jeśli pojawia się inspiracja, poddaje się jej, choć częściej szuka brzmień, barw, melodii w sobie niż na zewnątrz.
To podejście doskonale oddawał czwartkowy koncert w ramach Radziejowickich Wieczorów Jazzowych. W większości tworzyły go kompozycje Wojtasika, ale pojawiły się też jego aranżacje dwóch piosenek Zbigniewa Wodeckiego – Zacznij od Bacha i Rzuć to wszystko co złe oraz dwa utwory inspirowane folklorem. Z liderem, który grał na trąbce, wystąpili: Michał Tokaj (fortepian), Marcin Kaletka (saksofon), Michał Barański (kontrabas) i Łukasz Żyta (perkusja). Do kwintetu dołączyła Anna Maria Jopek, która tym razem na scenie pojawiła się gościnnie, nie jako liderka projektu, a jako kolejny muzyczny głos w jazzowym bandzie.
W kompozycjach Piotra Wojtasika wybijają się krótkie melodyczne motywy stanowiące kanwę, szkielet utworów. Powtarzana są unisono przez różne instrumenty, a następnie obudowywane są soczystymi brzmieniami, harmoniami, ubogacone improwizacjami świetnych muzyków, którzy wchodzą w skład grupy. Niezwykłe wizje, szerokie przestrzenie, bezkres nieskończoności, a do tego intensywna motoryka, energia i witalność – to wszystko słychać w muzycznych podróżach kwintetu.
Anna Maria Jopek na co dzień porusza się w innej stylistyce niż zespół Wojtasika. Wokalistka snuje swoje muzyczne opowieści w sposób bardzo sensualny. Pełne są one liryki, tkliwości. Tymczasem band eksploruje szerokie muzyczne przestrzenie z brawurą, są tu emocje, ale prawdziwie męskie, czasem szorstkie. – Dzisiejszy wieczór można podsumować krótko: Piękny i Bestia – mówił ze sceny Jerzy Szczerbakow, dziennikarz muzyczny, prezes Fundacji Popularyzacji Muzyki Jazzowej EuroJAZZ prowadzący festiwal. – To inny sposób muzykowania, inna wrażliwość. Zobaczymy, co z tego wyniknie – powiedział.
Nie jest łatwo przebić się wokaliście przez gęstwinę dźwięków, zwłaszcza trąbki i saksofonu, mimo to Anna Maria Jopek podjęła taką próbę. Wykonała też tego wieczoru utwory typowo wokalne, w tym dwie wspomniane piosenki Wodeckiego. Przy czym aranżacje Wojtasika umykają tradycyjnemu postrzeganiu tych utworów. Również tu ludzki głos postrzegany jest jako jeden z instrumentów. W utworze Zacznij od Bacha na przykład trudno doszukiwać się ujmującej melodyki, ulotnych fraz chwytających za serce. To zupełnie inne, nieco surowsze i chłodniejsze spojrzenie na znany przebój.
Bardziej tradycyjna odsłona Anny Marii Jopek pojawiła się w utworze Zachodźże słoneczko, którą wokalistka ma od dawna w swoim repertuarze. Tu dała się już odczuć kobieca emocjonalność. Mnóstwo jest w tej piosence żalu, skargi, poczucia niesprawiedliwości. Z czasem wyrzuty i lament spracowanego człowieka, który utyskuje słońcu uparcie tkwiącemu na horyzoncie, przeradzają się w krzyk bezsilności, gorzki wyrzut. Bardzo piękny utwór…
Muzyczny kunszt poszczególnych instrumentalistów dawał się odczuć na każdym kroku. Energetyczne solówki pozwalały im wspiąć się na szczyt maestrii. Nie sposób jednak nie docenić tu szczególnie Michała Barańskiego, który każdą minutę swojego pobytu na scenie wykorzystał do szpiku kości, grając na sto, ba – na dwieście procent możliwości, nie odpuszczając nawet na moment, także wtedy, gdy był tylko w tle. Już sam jego akompaniament był majstersztykiem, a gdy wykonywał partie solowe, zachwycał bezgranicznie. Jest nietuzinkowym, wyjątkowym artystą.
Muzycy w trakcie czwartkowego wieczoru zaprosili słuchaczy w daleką i egzotyczną podróż, zahaczając nawet o futurystyczną, kosmiczną wizję podczas bisu. Odmalowali różnorodne pejzaże, prezentując cały wachlarz emocji, niezwykle intensywnych. To jednak dopiero początek! Czekają nas kolejne koncerty. W piątek na radziejowickiej scenie wystąpi trio Krzysztofa Ścierańskiego, gitarzysty basowego, którym towarzyszyć będzie międzynarodowy skład. Z tej mieszanki musi narodzić się coś niezwykłego!
Monika Borkowska