Bertha Wegmann, malarka, która torowała ścieżki kobiecej twórczości

Zaginiony po wojnie obraz „Lato”, który właśnie został odzyskany i powrócił do wrocławskiego Muzeum Narodowego, został namalowany na początku XX wieku przez duńską artystkę Berthę Wegmann. To jedna z wielu niezwykłych prac tej odkrywanej na nowo malarki. Przecierała szlaki kobietom w sztuce, osiągając za życia ogromny sukces. Po śmierci jednak wymazano ją z kart historii.

Bertha Wegmann, Lato
Bertha Wegmann, Lato

W 1906 r. „Lato” zostało zakupione przez Śląskie Towarzystwo Artystyczne i przekazane do zbiorów wrocławskiego Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych. Po wojnie okazało się, że obraz zaginął. Przed 1939 r. wypożyczony został do Średniej Szkoły dla Dziewcząt we Wrocławiu; umieszczono go tam prawdopodobnie jako element polityki społecznej III Rzeszy promującej macierzyństwo. W międzyczasie wybuchła jednak wojna. Nie wiadomo, co działo się z tą pracą później. Niewykluczone, że pozostała w szkole przez cały okres konfliktu.

W 1945 roku budynek wraz z wyposażeniem został przejęty przez polskie władze i zaczął funkcjonować jako pierwsze państwowe gimnazjum i liceum we Wrocławiu (obecnie I Liceum Ogólnokształcące im. Danuty Siedzikówny „Inki”). Na początku marca 1947 roku dyrektor szkoły wydał ogłoszenie o zaginięciu czterech obrazów ze szkolnego korytarza. Jednym z nich mogło być „Lato”… Praca pojawiała się później na rynku dzieł sztuki w Wielkiej Brytanii, a w latach 2000. – w Izraelu i Danii. Pozostała nierozpoznana, bo nie zachowała się fotografia obrazu. Na szczęście jest dość dokładny opis dzieła w przedwojennym katalogu wrocławskiego muzeum.

W styczniu zeszłego roku Art Loss Register, prowadzący największą na świecie prywatną bazę danych skradzionych dzieł sztuki, przesłał do weryfikacji obraz posiadający na odwrocie nalepkę w języku polskim. Miał być sprzedany przez dom aukcyjny Bruun Rasmussen w Kopenhadze jako „A young woman breastfeeding her twin infants in a cornfield”. Badania potwierdziły, że został nielegalnie wywieziony z Polski niedługo po zakończeniu II wojny światowej, a polska nalepka świadczyła o wykonaniu konserwacji przez dolnośląskiego konserwatora zabytków po zakończeniu konfliktu. Dom aukcyjny wycofał obiekt ze sprzedaży i skontaktował pracowników polskiego resortu kultury z posiadaczami dzieła – duńskim rodzeństwem, które niedawno obraz odziedziczyło, nie mając świadomości, jaka była jego historia. Ostatecznie zdecydowali się oni zwrócić pracę do Wrocławia. Można ją będzie podziwiać w tamtejszym Muzeum Narodowym.

Obraz przedstawia matkę karmiącą dzieci na tle łanów zboża. W pierwszym momencie uwagę przykuwa ciepłe, pełne miłości spojrzenie, jakim kobieta obdarza niemowlęta. Ale na tym urok tego płótna się nie kończy, żółto-złote tło przywodzące na myśl arkadyjskie wizje i urodzaj, detale, wzory na tkaninach, kręte, miękkie linie zwojów materiału okalającego kolana, cudne kolory, wszystko to sprawia, że ma się poczucie obcowania z pięknem w czystej postaci.

Bertha Wegmann, Szyjąca kobieta, 1891

Ze Szwajcarii do Kopenhagi

Odzyskanie obrazu to doskonała okazja, by przypomnieć sylwetkę samej malarki. Urodziła się w 1847 roku w szwajcarskiej wsi przy granicy z Włochami. Gdy miała pięć lat, jej rodzina przeniosła się do Kopenhagi, gdzie ojciec dziewczyny dostał posadę w fabryce octu. To po nim odziedziczyła malarską pasję. Był fabrykantem, ale kochał sztukę i sam amatorsko malował. Pierwsze lekcje rysunku zaczęła pobierać dopiero w wieku piętnastu lat, wcześniej nie było na to środków. Dzięki wsparciu zewnętrznemu w 1867 roku mogła wyjechać do Monachium, a następnie do Paryża, gdzie szlifowała swój warsztat i poszukiwała inspiracji.

W 1881 roku wystawiała obrazy w kilku galeriach w Paryżu. Otrzymała wyróżnienie za portret szwedzkiej malarki Jeanny Bauck na wystawie Salon de Paris, a rok później – złoty medal za portret siostry. W 1882 roku wróciła do Kopenhagi. Obywatelstwo duńskie dostała jednak dopiero jako 36-latka, w 1883 roku. Była już wówczas zasłużoną artystką z sukcesami.

Bertha Wegmann, Portret Jeanny Bauck

Jeanne Bauck poznała w 1871 roku, znajomość przerodziła się w przyjaźń na całe życie. Mieszkały razem przez jakiś czas i podróżowały, m.in. do Włoch. Portret Jeanne jest niezwykle piękny. Wegmann zobrazowała przyjaciółkę siedzącą na ławie z książką w ręce, obok niej leżą atrybuty malarskie – paleta i pędzle. Ma się wrażenie, jakby kobiety w trakcie tworzenia portretu rozmawiały ze sobą, pozostając w bliskim kontakcie. Widać, że żywią do siebie pozytywne uczucia. To sprawia, że również oglądający dobrze się czuje w „towarzystwie” takiej modelki. Przez okno wpada światło, które rozświetla burzę loków Jeanny. Ciepłe barwy, przytulne wnętrze ożywione pnącą się rośliną, urocza kobieta na pierwszym planie… Ta scena wciąga widza bez reszty!

Bertha Wegmann

Portrecistka kobiecej duszy

Wegmann wyróżniało szczególne wyczucie światła i zamiłowanie do detali. Malowała pejzaże, sceny rodzajowe, kwiaty, ale najbardziej ceniono ją za portrety, choć ona sama robiła wszystko, by uniknąć zaszufladkowania. „Prawie każdego dnia odmawiam zamówienia na portret” – pisała do swojej uczennicy i przyjaciółki Hildegardy Thorell. „Portrety, portrety i zawsze portrety, to jest to, co zabija zarówno duszę, jak i sztukę (…) Ach, jak szczęśliwy jest ten, kto nie musi malować dla pieniędzy!” – żaliła się Thorell w kolejnym liście. Była nawet sprawcą małego skandalu, gdy w 1895 roku odmówiła sportretowania ówczesnego duńskiego premiera Jacoba Brønnuma Scaveniusa Estrupa w jego domu. Zaproponowała mu w zamian sesję malarską w swojej pracowni. Polityk nie zdecydował się na to i ostatecznie portretu nie zamówiono. O tym przypadku rozpisywała się prasa duńska i szwedzka.

Jej prace nie zdradzają jednak oznak zniechęcenia, wizerunki osób, które uwieczniała na płótnie, są piękne i głębokie. Wolała malować kobiety niż mężczyzn, idealną sytuacją była ta, gdy modelką była bliska jej osoba. Warto tu wspomnieć choćby o portrecie Marii Triepcke (która również była malarką) z 1885 roku. I w tym przypadku widać ogromną życzliwość i ciepło, jakim malarka darzy swoją modelkę. Trudno uznać, że to portret z taśmy. Mamy raczej do czynienia z kolejną dopracowaną perełką. Widzimy piękną, delikatną kobietę siedzącą w łódce. W tle – tafla wody obrośnięta roślinami. Obok kobiety leżą kwiaty. Zwraca uwagę zjawiskowo piękna suknia z delikatnej tkaniny, z koronkami, falbankami. To kolejny obraz, od którego trudno oderwać wzrok.

Bertha Wegmann, Marie Triepcke, 1884

Pisała, że kobiety, które zwracały się do niej z prośbą o portret, przychodziły zwykle wtedy, gdy ich uroda poddawana była powoli próbie czasu. „I boli mnie to, bo rozumiem je i dlatego się o nie troszczę” – dodawała. Malowała je więc tak, jak one same chciałyby wyglądać. Dzięki temu, że stała się wziętą portrecistką, mogła funkcjonować na rynku na równych prawach z mężczyznami. W 1887 roku jako pierwsza kobieta została członkinią Królewskiej Duńskiej Akademii Sztuk. Nagrodzono ją królewskim medalem „Ingenio et arti” przyznawanym zadłużonym artystom i naukowcom. Reprezentowała Danię na wielu wystawach światowych. Uczyła malarstwa inne kobiety, działając aktywnie na rzecz ich edukacji.

W 1892 roku poznała urodzoną na Śląsku pisarkę i malarkę Toni Möller. Ten związek uznany został przez ówczesnych za skrajną oryginalność. Zakończyła go dopiero śmierć Berthy – artystka zmarła w swojej pracowni w 1926 roku w wieku 79 lat. Prace malarki odziedziczyła Möller. W 1941 roku spadkobierczyni wystawiła je na aukcję, by ustanowić stypendium im. Wegmann dla młodych artystek.

Bertha Wegmann, fot. Holger Damgaard, 1926

Po śmierci pamięć o malarce wygasła. Nie wkomponowała się w duński schemat minionych czasów – urodziła się jako cudzoziemka, studiowała za granicą, a do tego była kobietą. I to wyzwoloną… Dopiero po dekadach jej dzieła zaczęto odkrywać na nowo, przywracając im należne miejsce w historii sztuki. Jej nazwisko zaczęło pojawiać się na wystawach, a miłośnicy malarstwa mogą coraz częściej kontemplować na żywo niezwykle emocjonalny przekaz, jaki bije z jej płócien.

Monika Borkowska



Opublikowano

w

Tagi:

Przegląd prywatności
Dla Kultury

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

Ściśle niezbędne ciasteczka

Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.

Ciasteczka stron trzecich

Ta strona korzysta z Google Analytics do gromadzenia anonimowych informacji, takich jak liczba odwiedzających i najpopularniejsze podstrony witryny.

Włączenie tego ciasteczka pomaga nam ulepszyć naszą stronę internetową.